2012-04-23

Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich






Dziś, w Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, rozleciał mi się komputer. 
Nie wiem kiedy ktoś mi go poskłada ponownie, wygląda na mocno przepracowanego. Po pierwszej fali załamania (moja praca wiąże się z ciągłym dostępem do komputera) uśmiechnęłam się. Może to jakiś znak? Może ilość godzin spędzanych przed komputerem wymaga w końcu resetu? Marzy mi się by wrócić całkowicie jedynie do książek, prasy, tradycyjnych encyklopedii, atlasów czy słowników. Wysłuchać ważnych wiadomości jedynie w radiu. Pominąć wszystkie spamy, reklamy, absorbujące e-maile. Znowu wrócić do listów. Tych najważniejszych. 
Staliśmy się tak bardzo uzależnieni od internetu, wydaje nam się on pomocny, ale tak naprawdę jest jak trucizna, zabija w nas to co naturalne. Coraz bardziej mnie to przeraża, bo z jednej strony trafia się na drugą, potem na kolejną i następną... aż mija godzina, dwie, zamiast kilku minut.Wiem, to trudne, mnie samej nie jest łatwo czasami odejść od komputera, bo tyle zaprzyjaźnionych blogów, stron i portali przeglądam. Ale patrzę na moją piętrzącą się biblioteczkę, na sześć zaległych, pachnących jeszcze nowością czasopism, i szczerze się dziś cieszę, że tylko na moment korzystam z dodatkowego komputera. Jakże miły czeka mnie tydzień. Tydzień wielkiego czytania. Nadrabiania zaległości prasowych. Spacerów po południu. Listów pisanych przy kawie. Plewienia w ogródku. Wcześniejszego pójścia do łóżka. Spokojnego snu, kiedy w głowie zamiast miliona internetowych tematów, zostanie jeden. Ten z aktualnie czytanej książki. Spróbujcie na tydzień odejść od komputera i przeczytajmy wspólnie chociaż po jednej książce do piątku :)
Życzę samozaparcia i ciekawych lektur. Ja w związku z dzisiejszym dniem zrobiłam sobie prezent, kupiłam najnowszy tomik poezji Wisławy Szymborskiej "Wystarczy", wydany już po śmierci Poetki. A kilka dni temu otrzymałam od Wydawnictwa Dobra Literatura najnowszą książkę Grzegorza Kozery "Droga do Tarvisio"... a jakie Wasze plany? Wracam w piątek, wtedy napiszę coś więcej o tym co czytałam. Miłego tygodnia :)


2012-04-21

Razem mogą wszystko - "Nietykalni"


Mariusz Szczygieł na okładce książki "Śmierć pięknych saren" Oty Pavla napisał "to najbardziej antydepresyjna książka świata". Mnie, wychodząc z kina po obejrzeniu francuskiego filmu "Nietykalni" w reżyserii Erica Toledano i Oliviera Nakache, dokładnie te same słowa jako pierwsze przyszły na myśl. To najbardziej antydepresyjny film świata! Komedia arcydzieło, z dopuszczalną dawką wzruszeń. Podana lekko, świeżo, jak francuski ser na drewnianej desce, który w promieniach słonecznych wzrusza swym widokiem.
"Nietykalni" mnie uwiedli. Zresztą nie tylko mnie. We Francji obejrzało ten film już ponad 20 mln widzów. Omar Sy, odtwórca jednej z głównych ról został już odpowiednio doceniony i otrzymał Cezara dla najlepszego aktora (po raz pierwszy nagrodę w tej kategorii przyznano aktorowi ciemnoskóremu).  Ma w sobie niezwykłą naturalność, swobodę ruchów i wyrażania głośno myśli, zdawałoby się pozornie, że takich nie do końca na miejscu. Miałam wrażenie, że cały film toczy się bez kamer, bez powtarzania scen, jakby na żywo. Francois Cluzet, grający sparaliżowanego Philippa, dorównuje talentem nagrodzonemu. Jego wdzięczność za to kim stał się dla niego Driss, umiejscowiona na jedynej ruchomej części ciała, twarzy, sprawia, że siła wzbiera się w człowieku na sam ten widok. Jako duet dopełniają się perfekcyjnie, tworzą obraz niezwykle ujmujący, piękny, dający nadzieję. Obraz zastępujący współczucie szczerym śmiechem, a zagubienie oddaną przyjaźnią. Wydawało mi się, że nie trafię nigdy na szczerze piękną komedię, która nie pstryknie mnie kiczem, na początku, w połowie lub na koniec filmu. Ten film w całości jest piękny. I nie pamiętam kiedy tak pięknie do łez się uśmiałam... 
Opowiedziana w filmie historia zdarzyła się naprawdę. Unieruchomiony całkowicie na skutek wypadku milioner zatrudnia do pomocy i opieki młodego chłopaka z przedmieścia, który trafia tam poniekąd z przypadku. Nigdy nie interesowała go sztuka, życie na choćby nizinach kulturalnych, a całym życiem i przyszłością była ulica. Miał trudne dzieciństwo, i czuł, że nic dobrego już go w życiu nie spotka. Był typem łagodnego łajdaka, obiboka i wychowanka z paryskiego blokowiska. Philippa jednak zachwycił i dał mu on szansę, a właściwie rzucił wyzwanie, by na miesiąc spróbował przyjąć tę pracę. Driss od początku podszedł do sprawy jak typowy Francuz, dla którego naturalność wydaje się wrodzona, jak świadomość rogalika francuskiego na śniadanie. Między dwoma mężczyznami rodzi się przyjaźń. Życie nabiera tempa i wartości, ale wszystko to nie dopuszcza wydumanego poglądu na niepełnosprawność. Śmiech jest tu podstawą. I miłość... oczywiście bez niej nie ma pięknych filmów.



tutaj autentyczni bohaterowie tej historii: Philippe Pozzo di Borgo i Abdel Sellou.
Nadal żyją i utrzymują ze sobą kontakt.

Mnie osobiście urzekła jeszcze muzyka; Ludovico Einaudi jest dla mnie równie udanym odkryciem, jak sam film. Wydaje się wręcz niemożliwe, że współgra z komedią. A jednak. Bo "Nietykalni" to coś więcej niż zwyczajna komedia. Takie filmy już się nie zdarzają. Nie ma w nim dramatu, jak sugeruje Kinoplex, jest z poczuciem humoru pokazane życie, które czasem zawodzi, ale siła i wiara drzemie w ludziach nie bez powodu. Czasem tylko brakuje im odpowiedniego bodźca, odpowiedniego człowieka obok siebie, dystansu i samozaparcia. Chciałabym w swoim życiu trafiać na takich właśnie ludzi. Tymczasem wsłuchuję się w muzykę i wspominam Drissa i Philippa.





2012-04-18

Czas

"Czym jest czas? Tajemnicą - bo jest nierealny, a wszechpotężny. Jest warunkiem zjawiskowego świata, jest ruchem zespolonym i przemieszanym z istnieniem realnych ciał w przestrzeni i z ich ruchem. A czy nie byłoby czasu, gdyby nie było ruchu? I ruchu, gdyby nie było czasu? Pytania i pytania! Czy czas jest funkcją przestrzeni? Czy też odwrotnie? Czy raczej są z sobą identyczne? Za wiele już pytań! Czas jest czynny, ma takie właściwości jak czasowniki. Ma "poczesny" udział w tworzeniu. Ale czego? Zmiany! Co jest teraz, nie było wówczas, co jest tu, nie jest tam, bo między nimi leży ruch. Ale skoro ruch, którym się mierzy czas, jest okrężny, w sobie samym zamknięty, to można by i czas, i wszelką zmianę równie dobrze nazwać spokojem i bezruchem - to bowiem, co było wówczas, powtarza się nieustannie w tym, co jest teraz, a to, co jest tam -  w tym, co jest tu. A że ponadto skończonego czasu i ograniczonej przestrzeni niepodobna sobie wyobrazić - nie pomogą najbardziej rozpaczliwe wysiłki - więc ostatecznie zaczęto sobie przedstawiać czas i przestrzeń jako wieczne i nieskończone, zapewne w przekonaniu, że jeśli i w ten sposób nie można ich sobie wyobrazić dobrze, to przynajmniej można nieco lepiej. Czy jednakże uznanie wieczności i nieskończoności nie jest unicestwieniem przez logikę i rachunek wszystkiego, co ograniczone, skończone, względne, czy nie jest sprowadzeniem tego do zera? Czy rzeczy mogłyby w wieczności następować jedne po drugich, a w nieskończoności występować jedne obok drugich? Z tymi założeniami, że istnieje wieczność i nieskończoność, założeniami przyjmowanymi z musu, jakże da się pogodzić istnienie we wszechświecie odległości, ruchu, zmiany lub choćby tylko ograniczonych ciał? To pytania, których mimo wszystko nie da się uniknąć.
Hans Castorp stawiał te i tym podobne pytania - mózg jego zaraz po przybyciu w te strony okazał się skłonny do takiej niedyskrecji i zrzędzenia; niedobry, a potężny, później utracony popęd jakby wyostrzył pod tym względem jego umysł i dodał mu zuchwałości w stawianiu takich pytań (...) " 

Tomasz Mann, "Czarodziejska góra", str.399, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA, 2009

2012-04-17

"Na początku Bóg stworzył człowieka...

"Na początku Bóg stworzył człowieka, ale widząc go tak słabym, dał mu psa"
                                                                                   Alfons Toussenel

kto nie miał psa
chyba nie zrozumie do końca
jak boli strata tak wiernego przyjaciela
jak trudno patrzeć przez kuchenne okno
i widzieć pustkę na wyleżanej trawie
odkładać z miejsca na miejsce
niepotrzebną już miskę
zapominać powoli te oczy
dla których
byliśmy całym światem...

Ralph był z nami ponad 8 lat...

a tego malucha już nie ma z nami ponad rok...