Dom zasypia, ściany cichutko zamykają okiennice. Tylko światełka na choince małej i dużej potrafią trwać w bezsenności. I ja... Jeszcze tylko dwa, może trzy tygodnie. Potem wtulą się w kartonowe pudełka, a Anioł swoimi skrzydłami będzie starał się zatrzymać ulatniającą się magię.
Uśmiecham się przez zasłonę zmęczenia. Dłonie mi się postrzały. Dusza przestała milczeć. Dzieci rosną zbyt szybko.
Na oczy spłynęła mgiełka zamyślenia... Koniec Roku.
Uśmiecham się przez zasłonę zmęczenia. Dłonie mi się postrzały. Dusza przestała milczeć. Dzieci rosną zbyt szybko.
Na oczy spłynęła mgiełka zamyślenia... Koniec Roku.
I ostatni stosik.
(to prezenty świąteczne... książki i dwie zakładki, od Avandare choinka, a od Wielkiego S. ta druga, przywieziona z Korei. Dziękuję wszystkim.)
I jeszcze jeden prezent... Avandare natchniony moimi słowami z wcześniejszego wpisu napisał wiersz. Miło mi, że rozsiewam ziarenka, z których wena wypuszcza swe diabelskie pnącza i łaskocze półkule mózgowe, które z butelek tworzą poezję.
Butelki
Schodzę po zakurzonych
kamiennych schodach
piasek zgrzyta pod czarnym obcasem
szata szeleści cichutko
o niezgrabnie wycięty prostopadłościan
w powietrzu snuje się mrok
cisza wdychana oczami
podchodzę do ciepłej
ręcznie rzeźbionej szafki
z niej wystają szafirowe
pełne życia butelki
w każdej coś
radość
śmiech
tchnienie
ostatni czyjś oddech
zaraza
wino życia obdarte z etykiety
układanka z butelek!
i wszystkie moje!
Avandare
( wiersz pochodzi z bloga http://avandare.blog.onet.pl/ )