2009-10-23

Z dialogów rodzinnych odc.6 - rozmowy (nie) kontrolowane

Słowem wstępu - ulubione słowa Loli ostatnich dni to wszelaka odmiana słowa paskudny, zabawny, kokocić (czyt. przytulać) oraz "już sama nie wiem" i "ja to miałam powiedzieć".

Rozkoszując się popołudniową kawą z podwójną pianką i sezamkiem na spodeczku, miałam nadzieję na pięć minut błogiego spokoju. Jednakże spokoju Ci u mnie pod niedostatkiem i zawsze kiedy planuję usiąść ktoś coś ode mnie chce, bądź dzwoni telefon. Tym razem przyczłapała Lola, udekorowana całym zestawem małej fryzjerki i fragmentami małego lekarza.
- Co jesz? - pyta szykując się do manewru wciśnięcia mi w usta zabawkowej latarki. Otwórz buzię, to nie będzie bolało - dodaje grzebiąc w torebeczce ze sprzętem medycznym.
- Sezamka - odpowiadam z nadzieją, iż zainteresuje się nowym smakiem bardziej niż moim uzębieniem. Chcesz?
Chwila na zastanowienie.
- Fujjjjjj, to jest paskudne - stwierdza z głośniejszym zaakcentowaniem na paskudne, mimo iż nie zdecydowała się nawet ugryźć.
- Lolka, nie obrażaj mamy. Nie wolno mówić, że to co je, jest paskudne - wtrącił się Charlie Gumowe Ucho... Mama to nie Twoja koleżanka.
- Mama nie jest moją koleżanką, mama jest moją psyjaciółką - odpiera atak trzyletnia, niewinna, cichutka dziewczynka.
- Nie Lola, mama nie może być Twoją przyjaciółką. Mama, to mama - broni swoich racji starszy brat.
- A właśnie, że nie
- A właśnie, że tak
- Nie
- Tak
- Nie
- Tak
- To tata też nie jest Twoim psyjacielem - przerywa niespodziewanie sprzeczkę Lola.
- No...  nie do końca. Bo wiesz, chłopaki się kumplują, a dziewczyny to tylko plotkowaniem się zajmują. To nie jest prawdziwa przyjaźń.
-Ochchch Charlie, zabawny jesteś. Narysujesz mi motyla? - dodaje zalotnie i w radosnych podskokach oddala się coraz dalej... i dalej... i dalej od mojej zimnej już kawy.

I tym oto sposobem powstał czternasty motyl tego dnia.
Paskudny oczywiście.

Wasza, mama-psyjaciółka, jeszcze nie na tyle paskudna, by jej o tym powiedzieć :)
Virginia