2008-12-07

List do Św. Mikołaja

Drogi Tatku Mrozie
                   
Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że nadarzyła się okazja i tak bez obaw, że dorosłej kobiecie to już nie wypada, mogę sobie dziś kilka słów do Ciebie napisać. Szczerze mówiąc stęskniłam się za Tobą...

Pamiętasz może jak zawsze kiedy mieliśmy okazję się spotkać, patrzyłam Ci głęboko w oczy wypatrując w nich elfów, pierniczków, oszronionych sań i czerwononosych reniferów? Każdej zimy nie mogłam się doczekać kiedy wtulę się w Twój pulchny brzuch (czasem zdarzyło Ci się go zapomnieć założyć), przylgnę policzkiem do Twej śnieżnej brody (czasem jak Ci się zarost buntował, to watę kradłeś śnieżynkom) i wyrecytuję specjalnie przygotowany dla Ciebie wierszyk.

Już na długie tygodnie przed Świętami myślałam o śniegu i o tym kiedy przyjedziesz i posadzisz mnie na swoim kolanie. W końcu byłeś jedynym mężczyzną w moim dziecięcym świecie, który to robił i który poświęcał mi odrobinę swojego cennego czasu i obdarzał mnie szczerym uśmiechem.

Byłeś moim ukochanym Tatkiem Mrozem, bo mój prawdziwy Tatko gdzieś zabłądził i ani na kolano, ani nawet przez kolano, nigdy mnie nie brał.
Ale co Ci będę teraz opowiadać, sam wiesz jak było...

A pamiętasz Kochany jak co roku musiałeś te listy moje z parapetu zabierać? I ciastka zjadać zawinięte w świąteczne serwetki? I uważać, żebyś o kant szafy się nie uderzył, bo słyszałam, że podobno Tobie przekląć też się zdarza. A potem musiałbyś uciekać do łazienki i udawać hydraulika uprzednio w koszu na pranie upychając strój, albo co gorsza przez okno w ataku paniki wyskakiwać. U mnie się to na szczęście nie zdarzyło, byłeś perfekcyjnie przygotowany, nawet okno w pokoju zostawiałeś uchylone, żebym miała pewność, że to Ty byłeś. Nigdy w to nie wątpiłam.
A potem jak na tych kolanach u Ciebie siedziałam to zaglądałam Ci do kieszeni, czy mojego listu pilnujesz? Ale Ty szybszy zwykle bywałeś i już go elfom zdążyłeś przekazać, bo kieszenie tylko cukierkami wypchane miałeś.
Drogi Tatku Mrozie, a moją mamę pamiętasz?
Kurczę, wiesz, żal mam do Ciebie trochę, żeś się nigdy koło niej nie zakręcił. Prezenty też skromne jej podrzucałeś, zawsze tylko ja i siostra, a Mama taka zapomniana była przez Ciebie. Myślałam, że wiesz ... zagadasz coś, przytulisz, ładna z niej kobieta, a Ty niespecjalnie się nią interesowałeś. Ale powiem Ci w sekrecie, że Mama nie straciła wiary w Ciebie, jesteś jedynym facetem na widok , którego szczerze się uśmiecha. To chyba coś znaczy, nie? Więc wiesz, jak masz jakieś obawy to Tatku Mrozie droga wolna. Ona ma wielki sentyment do Ciebie, bo jako dziecko też tylko na Twoich męskich kolanach siadała.

No, ale wiem też, że roboty to Ty po uszy masz, więc jakbyś jednak tego roku, nie miał dla niej zbyt wiele czasu, to chociaż mam prośbę wielką do Ciebie. Zapakuj jej ładnie te szkatułki na drobne cudeńka. Wiem, że się ucieszy, ona lubi swoje cztery kąty upiększać takimi bibelotami. Tylko błagam nie potknij się o stolik nocny, żeby wierzyć w Ciebie nie przestała :)

I jak już tak do prezentów przeszłam, to prosiłabym też coś dla moich dzieci. Wiesz już pewnie, że je mam, bo gwiazdki od Ciebie czasem pożyczam, żeby im dać szczęśliwe dzieciństwo. To moje dwa skarby najważniejsze, bez których życie nie miałoby sensu. Myślę, że ucieszą się z tego niebieskiego misia. Raz jeden, a raz drugi się nim dobrze zaopiekuje, oni przepadają za maskotkami, a niebieskiego nic jeszcze nie mają.

I na koniec też chciałabym takiego jednego Męża obdarować, co to na jego kolano z Twojego się przesiadłam. Pewnie domyślasz się, że nie o cudzego mi chodzi ... ale o mojego prywatnego :) I korzystając z okazji chciałabym Ci podziękować i tym Twoim aniołkom też, żeście go dla mnie w 1996 wybrali i przez komin wrzucili. To najwartościowszy prezent jaki kiedykolwiek dostałam.
Dzięki!!!

Dla niego proszę ten obrazek z winami. To wielki miłośnik różnego rodzaju trunków, więc myślę, że z miłą chęcią powiesi go sobie nad barkiem, na którym kolekcjonuje wszelkiego rodzaju markowe szklanki do alkoholu.

Drogi Tatku Mrozie. Będę kończyć pomału, bo się rozpisałam zbytnio, a Ty masz miliony takich listów. Nie, nie Kochany... nie zapomniałam o sobie... Wystarczy mi uśmiech mojej rodzinki, poza tym wiem, że mój Mąż też do Ciebie od lat pisze i on już tam wybierze coś dla mnie.

P.S.

No chyba, że masz tam u siebie jakieś bilety na bezludną wyspę?

I jakbyś gdzieś w wielkim świecie natknął się na mojego klona, to możesz mi go przelotem w komin wcisnąć, to jedyne co mi teraz potrzebne :)

To tyle Drogi Tatku Mrozie.
Mam nadzieję, że miło Ci było otulić się moimi wspomnieniami

Pozdrawiam Cię serdecznie

Virginia

Praca nadesłana na konkurs Bro deco konkurs (nagrodzona :)