Kilka lat temu bym powiedziała, że w moim życiu coś się dzieje. Teraz mówię, że to tylko pospolity chaos. W biurze mam już prąd, ale nie mam lampy. Nie wiem nawet jaki kolor mają ściany. Mam też trzy kwiatki w lawendowych donicach, ale nie mam mebli. Telefon wewnątrz traci zasięg. Powierzchnia z 18m skurczyła się do 13m według danych z umowy, ale chyba się zmieszczę. Najwyżej wyjdę na korytarz i będę rozdawać uśmiech przed drzwiami. Mam już kilka pomysłów w głowie, a na głowie problem czynszu płatnego do dziesiątego, ale dobrze mi w letnich, zwiewnych kapeluszach. W co ja się pakuję tak sobie myślę i myślę... i nic nie wymyśliłam, oprócz tego, że analizując swoje posunięcia stwierdzam, że ja to jednak jestem niepoprawną optymistką :)
Tymczasem przyjechały trole. Paskudne brzuchomówce. Szepczą mi za uchem. Do wtóru im Lola przygrywa świergotem od świtu bladego. Właśnie pyta co mi ugotować ziemniaczki z truskawkami, słonecznik z kapustą, czy jajko w łupkach. Pytała też czy policjant ma złe serce i czy ślepotko to ładnie czy brzydko, bo ma ochotę tak do mnie powiedzieć. Podobno podałam jej farby zamiast kredek. Powinnam być zatem głucholką, a nie ślepotką. Tłumaczę więc, że policjant ma dobre serce... a ona na to, że kiedyś tata jej powiedział, że jak będzie niegrzeczna to policjant ją zabierze,więc według niej ktoś kto zabiera dzieci ma złe serce. Tłumaczę dalej i słyszę urocze ahhhaaaaaaaaaaaa... a jakie ja mam serce? Odpowiadam na kolejne wątpliwości, a moja odpowiedź staje się haczykiem wyciągającym kolejny zestaw pytań. A jakie serce masz ty mamo?
Teraz Lola robi pieczątki z folii aluminiowej. Śpiewa przy tym na zmianę Waka waka Shakiry i Dzień dobry kocham Cię, dziś posmarowałam Tobą chleb z repertuaru Strachy na Lachy. A ja idę przeglądnąć lodówkę i wymyślić płynny obiad, bo Charlie ma aparat na zębach i nie je, nie mówi i kiepsko śpi. Byle do pierwszego... a potem domowe utrudnienia staną się miłym wspomnieniem.
Czy pisałam już po czym poznać kobietę trzydziestoletnią? Po tym, że zasypia w wannie :).Nie mogę się z tym pogodzić. Zawsze czytałam w niej godzinę, a teraz przesypiam kilka stron, po to by potem kłócić się z poduszką do drugiej nad ranem.
Miłego dnia... gdzie dziś jest słońce? To przyjadę na kawę, bo mam ochotę łapać ostatnie chwile lata w siatkę wspomnień. Uparcie, jak Nabokov łapał motyle.