2008-12-04

Znowu chorowanie

W niedzielę się poryczałam.
Charlie stanął przede mną cały spuchnięty po buzi i obsypany drobną wysypką. Dokładnie w tych samych miejscach i w takim samym nasileniu jak przy ostatnich dwóch szkarlatynach (od początku września mamy za sobą dwie).
Godzinę później cała broda i nos puchły coraz bardziej i bardziej i robiły się jeszcze silniej zaognione. Wpadłam w panikę, że znowu czeka go antybiotyk, że znowu zaległości w szkole, że jego odporność przechodzi jakąś depresję chyba...

W poniedziałek lekarz.
Diagnoza... Na pewno nie szkarlatyna, niemożliwe, żeby trzeci raz od początku roku szkolnego...
Czym zatem były wg lekarki dwie ostatnie szkarlatyny skoro wyglądało jego ciało dokładnie tak samo i zaognione było w tych samych miejscach?
Po jasną cholerę faszerowała go antybiotykami, skoro to nie była szkarlatyna!!!

Podsumowując nikt nie wie czy przechodził szkarlatynę faktycznie, czy nie... teraz podobno jej nie ma.
Ale to "podobno" mnie sra... najzwyczajniej w świecie jestem nasrana, jak bąk...

Sami zasugerowaliśmy, że to może alergiczne zmiany?
No to się doczekaliśmy łaskawie skierowania na badania moczu, kału i krwi.
Z tymi wynikami do alergologa.
Na 19 grudnia.
A Młody za chwilkę ściągnie z siebie skórę jak wąż i odpełznie mi w siną dal :(