2008-03-26

Kicham na wszystko

Kicham od rana... na wszystko... nawet na to, że cała moja rodzinka zapomniała dziś o moich imieninach. Mamuśka, mężulek, siostrunia, teściowie, tatulek (ten to nawet o urodzinach nie pamięta, więc nie liczyłam na cud, piorunów dziś nie było, nie miało go co olśnić). Ale nawet przyjaciółki zapomniały. No co za ludziska mnie otaczają :) Szok. Normalnie jakieś to wszystko chore na sklerozę, albo takie zabiegane, albo jeszcze ogłuszone świątecznym obżarstwem. Powiedzmy, że w tym roku ze względu na Święta im wybaczę, ale jak za rok się to powtórzy (u niektórych ta skleroza trwa już kilka lat :) to wyślę ich wszystkich na leczenie. To tak dłużej być nie może.
Mają przynajmniej szczęście, że żałowali swojego zaniedbania i o godzinie dwudziestej, kiedy już nie wytrzymałam i oznajmiłam głośno, że mam dziś imieniny, co poniektórzy złożyli życzenia typu "Wszystkiego najlepszego".
Mąż nawet stwierdził, że truskawki, które kupił rano, były z myślą o moich imieninach, że niby mu gdzieś zaszumiało. Za rok się pewnie dowiem, że kupione rano ziemniaki były z myślą o moich imieninach.
Tak więc leżą przede mną zmutowane do wielkości cytryny, naszpikowane hormonami gigantyczne truskawy... a ja na nie kicham... mam jeszcze dziesięć minut do końca imienin... zaczynam odliczanie... psiapsióła na nogi i do komórki marsz !!!