Wystarcza wiklinowy fotel, czyjaś porzucona wełniana czapka, pozycja na domino... albo kilka pięter zwiniętych w rulony skarpet, plastikowa skrzynia, trochę gorąca od kaloryfera, ciepło drugiego ciała, i jak cudnie może minąć psi dzień. Cieszę się, że spędzę z nimi weekend.