2011-02-19

Bez płaszcza, bez biletów, czyli rodzina w kinie


 Zima się przeciąga, łydki mi już puchną od zimowych butów, a nowy płaszcz zdążył się zmechacić nim jeszcze dane mu było skończyć pierwszy sezon. Dziś oddałam go do reklamacji i żal mi było, bo się zgrabnie wcinał w moją talię. Dwoma perfumami przesiąknął, i w teatrze był, i w kinie, i paskiem raz powiewał za drzwiami samochodu. Jednak patrząc na jego postępujący proces starzenia, nie byłam w stanie go utrzymać przy życiu. Panie wszędzie takie miłe za błyszczącymi ladami, uśmiechnięte, od drzwi pytają w czym pomóc, więc czemu nie nadwyrężyć ich empatii. Stanęłam do kolejki, potem okazało się, że do złej. Formularz, ankieta, próba zainteresowania mnie naciągniętymi swetrami, bluzkami workami, jeansami wystruganymi jak ołówki. Nie dziękuję. Chciałam płaszcz, ale umarł. Nie mam sił wybierać innego. Ten pasował bez przymiarki. Za mną kolejka, drepczących w miejscu, mlaskających, spoglądających na zegarek. Choćbym nawet chciała miłej pani wytłumaczyć, że wolę stary, niż ten z nowej kolekcji za pięćset, to i tak nie miałam pozwolenia tłumu. Sama odebrała mnie pewnie jako kolejną nudnawą blondynkę, której po trzech tygodniach się płaszczyk znudził. A ja naprawdę się z nim już spasowałam i oddałam go niechętnie.

Dzieci dreptały przed sklepem, skoczyły mi na szyję, jakbyśmy się spotkali na dworcu kolejowym po miesiącu niewidzenia. W centrum handlowym zawsze dostrzegam ich energiczność i te same uśmiechy. Może dlatego, że Lola brata uważa w takich miejscach za wzór i stają się jedną osobą. Podskakują radośnie, w tym samym momencie parskają śmiechem, tak samo rozmieszczają im się ślady po lodach czekoladowych wokół ust. W kinie równocześnie ściągają buty, są tak samo mocno spragnieni, bawi ich ta sama scena... Miś Yogi z tacką kołacza na twarzy, albo pełen wdzięku prezentujący się na nartach wodnych. O mały włos nie popsułam im zabawy, bo bilety zarezerwowałam w Kielcach, a nie w Bielsku. No i nie do końca umiałam się dogadać z okularami 3D, bo ich ramy zasłaniały mi obraz. Chyba mam twarz nie w tym formacie. Ale przynajmniej było wesoło.