2010-11-14

Będzie ślub


Moja przyjaciółka wychodzi za mąż! Świat się śmieje,  miłość kwitnie. Co prawda dopiero w przyszłym roku w czerwcu, ale dziś jako zapoznająca się z rolą świadkowa, byłam tą pierwszą, która dostąpiła zaszczytu zobaczenia przyszłej Panny Młodej w jednej, drugiej, czwartej, szóstej, ósmej sukni ślubnej... w klasycznej-eleganckiej, luźnej-piżamowej, z ramiączkami, bez, na zamek, na sznureczki, z halką, bez halki, z welonem, kapelusikiem, z uśmiechem, bez... i tak patrząc na nią próbowałam sobie przypomnieć, czy ja też tak drżałam z wypiekami na twarzy przed wielkim lustrem zalanym bielą? Pewnie tak. Człowiek ma krótką pamięć. A emocje mam wrażenie jeszcze bardziej ją osłabiają, jakby nie była w stanie udźwignąć tego co dzieje się wbrew nam samym... Kiedy wróciłam do domu wzięłam do rąk album ślubny i doszłam do wniosku, że ja to się nic nie zmieniłam. Tylko włosy mam mniej żółte i ktoś mi niepostrzeżenie dziesięć lat dodał...
Jeszcze tyle przede mną. A ile przed nią? Chyba jednak wolę być tą starszą :)