2010-08-22

Coś się kończy, by zacząć mogło się coś

 

Miłość Matki
jest ogromna
nie do zmierzenia,
nie do ogarnięcia,
nie do pojęcia.
Jest cudem nie do skopiowania.




Będę tęsknić za nimi, jeszcze tylko dziesięć pełnych dni z dziećmi... pierwszego września wracam do świata, od którego się odzwyczaiłam. Stał mi się on obcy, odległy i tak przerażająco bezbarwny. Podjęłam decyzję, która przyprawia mnie o bezsenność, bo nie jestem jej pewna. Wynajęłam lokal, znowu inwestuję z własnej kieszeni i być może znowu popełniam błąd. Nie dowiem się dopóki rzeczywistość nie zedrze ze mnie skóry. Po raz kolejny. Nadal jednak szukam w życiu czegoś więcej, nie wierzę w aktualnie ustawione na mojej drodze drogowskazy, czuję, że mnie zwodzą. Chwilowo tylko o nie się opieram, spoczywam w niepewności i wytężam wzrok w poszukiwaniu przeznaczenia.