Mam nadal w domu chorego mężczyznę...
Pierwsze oznaki ponownego zachorowania widoczne były w sobotę, kiedy ja niczym nakręcana kukułka wyskakiwałam to tu, to tam, żeby przygotować przyjęcie urodzinowe dla rodziny, a Druga Połowa moja ulegiwała to tu, to tam.
Kiedy poprosiłam go o wyjście na poddasze po zapakowane w kartonowe pudełko kieliszki, mówiąc Dużymi Literami, że jest ono po lewej stronie na półce, a kątem oka zauważyłam, że wyszedł na poddasze, ale rozgląda się na prawo, wprost na okna dachowe, z miną znowu mnie nabrała, nie ma tu przecież żadnych kieliszków... wiedziałam już, że pożytku wielkiego z niego nie będzie. Kilka minut później rozbił talerzyk podczas operacji ucieczka z ukradkiem podebraną sałatką jarzynową, dwie godziny później zwiędnął jak niepodlewany kwiatek, a wieczorem był już jak papierek lakmusowy.
O 5 rano wylądował na pogotowiu, bo cuda wianki krążyły mu nad głową i się wystraszył (bakteria, która się mu przyplątała wywołuje zapalenie płuc i zapalenie opon mózgowych). Po rutynowych badaniach okazało się, że jest w miarę w porządku, ale... co za kretyn dał Panu trzeci antybiotyk pod rząd?!!! - usłyszał na odchodne. Pan jest wyczerpany, odwodniony i proszę leżeć w łóżku, ale absolutnie już żaden antybiotyk !!!.
Wyżej wymieniony chory zdębiał i odjechał własnym samochodem spod Izby Przyjęć na wpół przytomny od natłoku emocji związanych ze śladem po kroplówce.
Pierwsze oznaki ponownego zachorowania widoczne były w sobotę, kiedy ja niczym nakręcana kukułka wyskakiwałam to tu, to tam, żeby przygotować przyjęcie urodzinowe dla rodziny, a Druga Połowa moja ulegiwała to tu, to tam.
Kiedy poprosiłam go o wyjście na poddasze po zapakowane w kartonowe pudełko kieliszki, mówiąc Dużymi Literami, że jest ono po lewej stronie na półce, a kątem oka zauważyłam, że wyszedł na poddasze, ale rozgląda się na prawo, wprost na okna dachowe, z miną znowu mnie nabrała, nie ma tu przecież żadnych kieliszków... wiedziałam już, że pożytku wielkiego z niego nie będzie. Kilka minut później rozbił talerzyk podczas operacji ucieczka z ukradkiem podebraną sałatką jarzynową, dwie godziny później zwiędnął jak niepodlewany kwiatek, a wieczorem był już jak papierek lakmusowy.
O 5 rano wylądował na pogotowiu, bo cuda wianki krążyły mu nad głową i się wystraszył (bakteria, która się mu przyplątała wywołuje zapalenie płuc i zapalenie opon mózgowych). Po rutynowych badaniach okazało się, że jest w miarę w porządku, ale... co za kretyn dał Panu trzeci antybiotyk pod rząd?!!! - usłyszał na odchodne. Pan jest wyczerpany, odwodniony i proszę leżeć w łóżku, ale absolutnie już żaden antybiotyk !!!.
Wyżej wymieniony chory zdębiał i odjechał własnym samochodem spod Izby Przyjęć na wpół przytomny od natłoku emocji związanych ze śladem po kroplówce.
Dziś po wizycie u kretyna, który owe antybiotyki przepisał, oraz u laryngologa, w/w chory usłyszał Panie, do łóżka i koniecznie ten trzeci antybiotyk i jeszcze dodatkowo taki miejscowy do gardła, bo ma Pan tam jak w piekle i do wiosny Pan z tego nie wyjdzie !!!
I bądź tu mądry człowieku...
Wasza aktualnie
Doktor Zosia :)
I bądź tu mądry człowieku...
Wasza aktualnie
Doktor Zosia :)
p.s kilka dni temu śniło mi się, że jestem w ciąży z trzecim dzieckiem. Znalazłam w senniku, że to znak iż oczekuję od życia czegoś nowego i spełnią się te moje oczekiwania.
Dziś śnił mi się latający koń. Brązowy. Bez skrzydeł. Spacerował sobie na wysokości czwartego, może piątego piętra... co to może znaczyć, nie mam pojęcia. Do snu czytałam "Flusha" Woolf, co zatem ma spaniel wspólnego z koniem? Tylko umaszczenie.
Chyba powinnam chodzić wcześniej spać :)