Zapragnęłam włożyć nogi w donice i zakwitnąć. Stąd nowa oprawa graficzna bloga, bo ja już w tej zimowej hibernacji trwać nie zamierzam... bo ileż można. Stwierdziłam, że jak mi margaretka na głowie zakwitnie to wiosna mi pozazdrości i kwiatem łąki obrzuci.
Czas letni mi sprzyja i wbrew wygłaszanym opiniom nie dopadła mnie żadna menopauza wiosenna, wręcz przeciwnie, z tym kwiatem we włosach i jasnością za oknem jest mi znacznie lepiej na duszy. Nie chce mi się spać, znowu pięć godzin zaczyna wystarczać, energię odzyskuję i nowe plany i marzenia wyłuskuję ze skorupek zapomnienia. Do dzieła.
Czas letni mi sprzyja i wbrew wygłaszanym opiniom nie dopadła mnie żadna menopauza wiosenna, wręcz przeciwnie, z tym kwiatem we włosach i jasnością za oknem jest mi znacznie lepiej na duszy. Nie chce mi się spać, znowu pięć godzin zaczyna wystarczać, energię odzyskuję i nowe plany i marzenia wyłuskuję ze skorupek zapomnienia. Do dzieła.
p.s
smutne tylko dziś to, że chomik Tuptuś zesztywniał :( Biedne małe stworzonko. Zapakowałam go w pudełko po perfumie i pójdzie do ziemi.
Lola na szczęście uwierzy, że wyjechał do sanatorium, ale Charlie jeszcze prawdy nie zna ... aktualnie chomik przebywa u weterynarza na badaniu.
Nie lubię ich kłamać, ale czasem jestem zmuszona, bo ich serca są strasznie słabe w takich momentach, byłby wielki płacz, lament i żałoba :(
Wasza wiosennie margaretką przystrojona
Virginia