Od rana wszędzie trąbią o pączkach, faworkach i kaloriach. O tym, że jeden pączek ma około 220kcal i o tym, że jak się go nie zje w tłusty czwartek to się nie będzie człowiekowi wiodło. No więc, żeby nie było, że przesądy to brednie to ja CHCĘ PĄCZKA!!! TERAZ, natychmiast... do kawy!!!
S.0.S... chcę pączka !!!!!!! :)
Z podwójną porcją czekolady, i z advocatem , i z dżemem truskawkowym i z pękającym na wierzchu lukrem ...
A oto auto, którym ewentualnie mogę wybrać się po owe pączki. Patrząc na jego stan pokrycia śniegiem raczej nie mam pewności, że dziś po nie dojadę ...
S.0.S... chcę pączka !!!!!!! :)
Z podwójną porcją czekolady, i z advocatem , i z dżemem truskawkowym i z pękającym na wierzchu lukrem ...
A oto auto, którym ewentualnie mogę wybrać się po owe pączki. Patrząc na jego stan pokrycia śniegiem raczej nie mam pewności, że dziś po nie dojadę ...
To widok z okna tarasowego... ciągle sypie
a tyle mam śniegu na balustradzie balkonowej...
A tu jeszcze nasze przydomowe igloo.
Charlie w trakcie urządzania wnętrza
Lola w trakcie błogiego wypoczynku po pracy
Virginia w trakcie zjawiska zwanego "katapult z igloo" :)
Życzę Wam kochani obżarstwa bez wyrzutów sumienia. Tylko raz w roku taki dzień się trafia, że możemy sobie z tyłka pączka zrobić :)
Smacznego.
Smacznego.
Wasza niecierpliwie oczekująca na pączusie
Virginia