2009-01-18

Międzyplanetarna

Podobno kobieta ma potrzebę ciągłego gadania i wymawia dziennie dwadzieścia tysięcy słów, podczas gdy mężczyzna tylko siedem?
Podobno nie ominie szyby wystawowej z szyldem -70%?
Podobno nie pójdzie spać bez nałożenia na siebie osobnego kremu na twarz, pod oczy, balsamu ujędrniającego na nogi, kremu liftingującego na brzuch i pośladki, modelującego na biust i nawilżającego na stopy?
Podobno też, uważa mężczyzn za gatunek niepotrzebny i walczy o swoją niezależność jak lwica o potomstwo?

No to wyszło na to, że albo nie jestem kobietą, albo zrzucono mnie na ziemię gdzieś w połowie drogi między Wenus, a Marsem...

Z tym gadaniem to jest tak, że jednak stereotyp nie ma nic wspólnego z wynikami badań. Psycholodzy z University of Texas w Austin opublikowali swoje spostrzeżenia na ten temat w artykule pt. "Czy kobiety rzeczywiście są bardziej gadatliwe od mężczyzn?". Ukazał się on w jednym z numerów pisma Science. Według nich obie płcie mówią tyle samo: około 16 tysięcy wyrazów każdego dnia.
Są jednak wyjątki. Ja i moja Druga Połowa. On gada. Ja słucham.

Obniżka cen nie robi na mnie żadnego wrażenia. Nie lubię kupować tylko po to, żeby móc powiedzieć tak, zaliczyłam tegoroczne wyprzedaże. Poza tym mam wrażenie, że albo nie znam się na modzie, albo moda nie zna się na mnie. Może być też tak, że mam pecha i wszystko co dobre sprzedaje się jak karp w Wigilię, a ja trafiam na głowy, do których nie da się już dobrać tułowia.
W związku z tym bardzo jako kobieta zgrzeszyłam... na zakupach byłam trzy miesiące temu. Amen.

Co do wieczornych rytuałów... no cóż... pracuję w firmie kosmetycznej i albo się przejadłam, albo jestem leniwa w tej sprawie. Poza tym w moim stanie zimowej hibernacji nie wyobrażam sobie stania o drugiej w nocy nago dłużej niż trzy sekundy. Mój czas od wyskoczenia z wanny do leżenia w łóżku, to czas jaki strażak potrzebuje na zjechanie po rurce do ogłoszonej właśnie akcji.
To się zapewne zmieni na wiosnę. Może nawet jak tylko mrozy zejdą. Wtedy wpadnę w panikę jak tu doprowadzić ciało do perfekcji w trzy miesiące. Tymczasem korzystam jedynie z kremu na zmarszczki i nadmiernej ilość pasty do zębów. Odkurzyłam też bieżnię. Jutro ją odkurzę jeszcze raz. W poniedziałek zaczynam trening.

Co do mężczyzn... hmmm... gatunek na pewno potrzebny. Gatunek, z którym dogaduję się od lat, bo lubię być potrzebna i kocham być w potrzebie.

p.s.
Dziś byłam z Charlim wybrać strój na bal... w aucie powiedział mi, że chce być hydraulikiem... na miejscu na szczęście okazało się, że chodziło mu o komandosa. W końcu będzie rycerzem.
Lola nie chce mu oddać miecza, bo nagle pokochała go miłością bezwzględną.
Druga Połowa wałkuje właśnie kolejny raz "Allo allo".
Berneński chrapie jak słoń z zatkaną trąbą.
York pierdzi jak zwykle na moich nogach.
Papierki po galaretkach zasypują mi klawiaturę.
 
sobotni cudny wieczór...

Spędzę go z Marylin Monroe...


Wasza międzyplanetarna
Virginia