2008-11-10

Ene, due, rabe

Siedzę przy dużym stole w jadalni, popijam jeżynową herbatkę i jestem w totalnej rozterce, pełna niezdecydowania i nieposkromionej ciekawości.
Przede mną leży siedem urodzinowych prezentów... siedem książek.
W powietrzu unosi się zapach różnych drukarni zmieszany z aromatem silnej owocowej herbaty.
Patrzę na nie i stwierdzam, że każda okładka prowokuje mnie na swój sposób, każdy tytuł kusi, każdy autor zaprasza, a ja stoję przed wyborem, który jakoś mi łatwo dziś przyjść nie może.

Biorę do ręki leżącą najbliżej najnowszą książkę Wojciecha Kuczoka "Senność". Czytam tekst na okładce ... Róża, Adam i Robert. Troje bohaterów, trzy warianty tej samej życiowej przypadłości ... Otwieram w połowie. Z przodu wysuwa się zakładka reklamująca film . Podnoszę ją i wracam do czytania przypadkowo wybranego fragmentu. Nic z niego nie wynika. Patrzę na liczbę stron, na schemat pisania, wącham ją. Pachnie bardzo intensywnie, piwnicą mojej babci.
Po chwili to samo robię z "Marilyn, ostanie seanse" Michela Schneidera... "Między aktami" Virginii Woolf... "Bieguni" Olgi Tokarczuk... "Sceny z życia za ścianą" Janusza Leona Wiśniewskiego ... "Niech wieje dobry wiatr" Lindy Olsson i ... "Tysiąc wspaniałych słońc" Khaleda Hosseini.

Każda z tych pozycji, ma w sobie coś, co klasyfikuje ją do wysunięcia się z szeregu i tym samym daje jej pierwszeństwo czytania.
"Senność"... bo chcę uprzedzić wersję kinową,
"Marylin, ostatnie seanse"... ze względu na miłość do biografii,
"Między aktami"... bo to ostatnia książka Virginii Woolf, nigdy wcześniej nie wydana w języku polskim,
"Bieguni"... bo zdobyła tegoroczną Nike,
"Sceny z życia za ścianą"... bo każda z historii tam opisanych jest prawdziwa,
"Niech wieje dobry wiatr"... pięknie napisana historia niecodziennej przyjaźni między dwoma kobietami,
"Tysiąc wspaniałych słońc"... bo to coś nowego, o tematyce mi dotąd nieznanej, z piękną dedykacją na pierwszej stronie, prosto z serca płynącą.

Nadal nie wiem którą wybrać. Woda leje się do wanny.
Decyduję się na wyliczankę, z ciekawości... ene, due, rabe ...
Wypadło na "Niech wieje dobry wiatr"... cóż za paradoks, teraz, kiedy przyjaźń z jedną z moich Przyjaciółek została wystawiona na próbę przetrwania. Mam nadzieję, że niedługo żal minie i duma zostanie odstawiona na półkę, bo już tęsknię.
Przeczytam dziś chętnie o przyjaźni w wydaniu Lindy Olsson. Może doczytam się czegoś między wierszami...

Następna będzie "Senność",bo chcę iść do kina... ale wolę najpierw przeczytać książkę. Wcześniejszych książek Kuczoka nie czytałam, choć nie raz chciałam zakupić nagrodzony Nike "Gnój".  Jakoś tak, tytuł mnie odstraszał. "Senność" przeciwnie, bardzo mnie intryguje, bo sama sypiam mało... ale to tak, za dwa, trzy dni się dowiem czy zainteresuje mnie na tyle, żebym sięgnęła po wcześniejsze pozycje tego autora.
Tymczasem mam co czytać.
Nie narzekam na brak dobrej literatury.
Do Świąt wystarczy :)

Wasza zasypana nowymi książkami
i wdzięczna za owe dary
Virginia