2008-10-23

Jesienne pieszczoty

Przez ostatnie cztery tygodnie zbyt wiele się u nas nie działo oprócz tradycyjnego sezonowego chorowania. Syn przeszedł dwie szkarlatyny (jedną po drugiej), ja zapalenie oskrzeli, córka syndrom przynudzania i bombkowania (czyli wiszenia na mnie), a Druga Połowa syndrom chronicznego pracoholizmu.

Wreszcie jednak, czas duszenia się w domu uległ rozkładowi i wczoraj po raz pierwszy wyruszyłam z Lolą i aparatem na dłuższe podziwianie złotej jesieni.
Jak się okazało na miejscu, złota jesień pomału zaczęła zamieniać się w brunatno brązową jesień, ale mimo wszystko nas zauroczyła. A szczególnie córcię moją... no normalnie nie poznałam dziecka własnego.
Energiczna, marudząca dwudziestomiesięczna dziewczynka, zamieniła się w spokojne i wrażliwe na uroki jesieni dziecko. Jakże byłam szczęśliwa,że nie wyrywa mi tradycyjnie aparatu z rąk, nie marudzi „opi, opi”, nie chce co pięć minut, a to „piciu” , a to „palu” (czyt. paluszki), a to coś jeszcze.
Po prostu szła, nawet nic nie mówiąc, jakby wzięła się za myślenie o przyszłości swojego życia (co raczej niemożliwe). Zaduma na całego.

Podeszłyśmy do stawu, gdzie wśród liści pływały kaczki. Tu po raz pierwszy Lola rzuciła się do biegu. Ja rzuciłam się za nią, z dyndającym na szyi aparatem. Myślę sobie... wpadnie mi tam i tyle będzie z wyprawy, a ja tu łudziłam się, że ona jakieś mądre przemyślenia w głowie skrywa...
Zdążyłam w ostatniej chwili, ale jakież było moje zdziwienie, kiedy Lola wcale nie zamierzała wbiec do wody, tylko przykucnęła na brzegu i obserwowała pływające po wodzie liście. Odprowadzała je wzrokiem i dorzucała nowe. Spokojnie, bez codziennych szaleństw, pisków, psocenia.
Potem przeniosła swoją uwagę na kaczki, na szeleszczące pod małymi bucikami liście, na wysokie prawie nagie drzewa...

Normalnie byłam dumna z mojej małej córeczki, że tak całą sobą chłonie to wszystko. Jak widać wrażliwość drzemie w każdym z nas, nawet w małym rozbrykanym dziecku.
Czasem trzeba tylko podsunąć jej odpowiedni impuls, żeby mogła się obudzić i zakiełkować.

Nasza wrażliwość została wczoraj dogłębnie wypieszczona przez uroki jesieni. Dzielę się Wami odrobiną...

Kto zgadnie pierwszy, co z tymi dwoma zdjęciami jest nie tak? :)