2008-04-07

Zawsze razem

Czas przebiega mi między palcami szybciej niż jaszczurka między kamykami. Mam takie chwile w życiu, jak na przykład siódme urodziny mojego syna, które obchodziliśmy kilka dni temu, że czuję jak się starzeję. I nie chodzi tu o zmarszczki (jak na razie mnie omijają, w końcu dobre kremy używam), nie chodzi też o metrykę, bo jeszcze nie jest tak źle, trzydziestka dopiero przede mną. Czuję natomiast głęboko w sobie, że zabawa w mamę z udziałem mojego synka pomału się kończy. Zaczyna się prawdziwe życie. Jeszcze może dwa, trzy lata i finito. Ło matyldo, ale będę ryczeć jak nie będzie mi chciał dać buziaka pod szkołą w obawie, że koledzy wyśledzą jego skłonność do rozczulań. A jak mnie przerośnie (co nastąpi niebawem, bo albo ja się kurczę, albo nowoczesne dzieci są z gumy) to pewnie nawet zakaz wychodzenia z auta pod szkołą będę miała. Ale spokojnie, nie będę się dołować na zapas, bo jeszcze mi te zmarszczki nagle wyskoczą.
Jak na razie, skończył siedem lat. Skończył się też etap pytania "dlaczego". Teraz słyszę "a wiesz , że...". Możemy już porozmawiać na wiele tematów. Począwszy od przeżywania pierwszej miłości, poprzez zawód miłosny, historię dinozaurów, historię wszechświata, marki samochodów aż po narodziny i śmierć.
No właśnie. I tu następuję problem, bo temat śmierci rozsiadł się w jego głowie na dobre. Często do niego wraca, a ja za każdym razem czuję napływającą falę zaskoczenia, bo nie wiem jak z nim rozmawiać. Czy w ogóle siedem lat to dobry moment na taką rozmowę? Czy to nie za wcześnie na kształtowanie u niego wizji życia po śmierci?
On ma swoje przemyślenia na ten temat, jak to siedmiolatek. Jedne jeszcze bardzo dziecinne, inne aż nazbyt wybiegające w dorosłość. Najbardziej jednak przeraża go myśl, że jako kochająca się rodzina moglibyśmy się rozdzielić. Powiedział mi ostatnio tak: "Mamuś jeżeli któreś z nas umrze, to obiecaj mi, że zrobisz tak, żeby reszta też umarła i żebyśmy byli rodziną w komplecie tam na górze...Wiesz, bo to tak bez sensu być po świecie porozrzucanym".
W takim momencie naprawdę nie wiem co mu obiecać, a on oczekuje ode mnie odpowiedzi.