Pogoda nas nie rozpieszcza. Wczoraj padało tak mocno, że wszystkie dmuchawce w okolicy pióra straciły, a wychodząc na taras słyszę jak ziemia bulgocze i zwraca nadmiar wody. Psy sikają na pierwszym kamyku i wracają bardzo ostrożnie do domu, jakby na paluszkach,byle nie zmoczyć sobie sierści. Charlie na całodniowej wycieczce szkolnej w studio filmowym i w górach. Lola jeszcze zaspana, o lekko przygaszonej o poranku percepcji dziecięcej, która dopiero w godzinach popołudniowych wzrasta i prowadzi do jej wzmożonej aktywności, aż do późnego wieczora, kiedy to wygonić panienkę do łóżka jest problem. Zatem teraz korzystam z chwili wolnego, ale szczerze mówiąc patrząc na mgłę okalającą nasz dom, mam ochotę tylko na jedno... wełniane skarpety i kożuch. Czy to maj, czy ja może przespałam lato i mamy już październik??? Mam wrażenie, że za kilka lat te cztery miesiące, które nas od czasu do czasu raczą słońcem, skurczą się do dwóch i tym oto sposobem na dwanaście miesięcy zaczną przypadać tylko dwa słoneczne, ciepłe i warte wyjścia z domu. Jako istota potrzebująca do życia słońca jak tlenu... protestuję. Tymczasem ratuję się żółtymi tulipanami w wazonie i gorącą czekoladą.
Myślę o Warszawskich Targach Książki, które startują już dziś w Pałacu Kultury i Nauki... miałam wielką ochotę się wybrać i wczoraj analizowałam wszystkie za i przeciw, jednak rozsądek odstrzelił mi tę myśl dosyć sprawnie, bo jednak ponad pięć godzin drogi samochodem w nieznane, gdzie nawet nie mam pewności, czy zdążę chociaż do dwóch , trzech autorów się dopchać, to dosyć niepewna wyprawa. Myślałam o sobocie, bo to tego dnia będzie największe skupienie autorów, których cenię i których książki czytałam, bądź przeczytać zamierzam. Tylko wielki minus organizacyjny wypatrzyłam ... a mianowicie na przykład bliskie moim gustom literackim pani Ewa Lipska („Sefer” czytałam, a kupić zamierzam nowy tomik poezji „Pogłos”) i Małgorzata Rejmer („Toksymia”) podpisują książki w różnych miejscach o tej samej godzinie - 13.00. Tak samo pani Roma Ligocka (zamierzam kupić jej „Dziewczynkę w czerwonym płaszczyku”), pani Hanna Krall („Różowe strusie pióra”, „Wyjątkowo długa linia”) i Vedrana Rudan („Ucho, gardło, nóż”, „Miłość od ostatniego wejrzenia”) o 14.00. W sobotę będzie też moja ukochana pani Anna Janko z „Dziewczyną z zapałkami” i nowym wyczekiwanym przeze mnie tomikiem poezji „Wiersze z Cieniem”, a także pani Inga Iwasiów, Beata Pawlikowska, Joanna Szczepkowska, Magda Umer oraz panowie Kazimierz Orłoś (poluję na jego zbiór nowel „Bez Ciebie nie mogę żyć”), Michał Komar („Wtajemniczenia”) i Wojciech Karpiński („Książki zbójeckie”).
Nie dość, że musiałabym o czwartej rano wyruszyć w tę podróż , to jeszcze bym się musiała nie rozdwoić , a pociąć na trzynaście kawałków i każdą część ciała postawić do innej kolejki. Z prawą komorą serca trafiłabym do Anny Janko, z lewą do Ewy Lipskiej, a nad resztą i tak nie miałabym kontroli, więc w ramach załatania dziury, którą żal z pozostania w domu wytarł na mojej duszy, zaraz udam się do księgarni internetowej i jeśli już będzie można zakupić te dwa tomiki poezji, to niech się dzieje radość sercu :)
Wszystkim, którym dane będzie być na tych Targach życzę owocnych łowów i może jednak lepiej się sklonujcie niż tnijcie, bo kto mi potem opowie co straciłam? :)
Bawcie się dobrze, uśmiechnięci, spragnieni choćby „dzień dobry” z ust ulubionych autorów skierowanych w Waszym kierunku, nowych książek, autografów i godzin pełnych emocji.
Wasza na południu Polski, daleko od stolicy osadzona