2010-03-13

Z dialogów rodzinnych odc.10 - rozmowy (nie) kontrolowane

Kiedy Charlie wraca ze szkoły, z czapką na bakier i grymasem zmęczenia na twarzy ma się wrażenie, że to dziecko zaraz upadnie pod ciężarem szkolnych uniesień i nim zdąży wtulić się porządnie w poduszkę popadnie w stan drzemki. Jednak to nie u moich dzieci... nie, nie, tego się nigdy nie doczekam, żeby któreś z nich zasnęło w ciągu dnia, albo przed dwudziestą pierwszą. W momencie kiedy Charlie wrzuca tornister pod schody wraz z nim strzepuje w kąt zapomnienia zmęczenie, a jego siostra z wdziękiem małej, gibkiej rybki, natychmiast zjawia się u jego stóp poprawiając w pośpiechu blond loki. Na widok brata zawsze promienieje. Niczym Julia na widok Romea...
Rozpoczyna się podążanie Loli za bratem, myją wspólnie ręce, kremują je, przebierają się w dresy, a czynnościom tym towarzyszy entuzjastyczny dialog, pełen uniesień, śmiechu, nierozwikłanego nigdy niezrozumienia pewnych słów. Charlie rozmawia z Lolą jak z rówieśniczką. Ona jednak nigdy nie zdradza swojej niepewności, czy aby dobrze zrozumiała. Wchłania w siebie potok słów, niepełnych zdań, pojedynczych skojarzeń. Byle tylko brat nie przestawał mówić...
Późnym popołudniem wraca Druga Połowa, z czapką na bakier i grymasem zmęczenia na twarzy i ma się wrażenie, że zaśnie na stojąco w przedpokoju zabijając psa teczką wypełnioną dokumentami, ważnymi i mniej ważnymi, a także zupełnie nieważnymi. Charlie zaczyna opowiadać z prędkością pociągu sunącego po torach całe swoje życie, a Lola wiesza się tacie na szyi zaskakując takimi oto zasłyszanymi od Charliego nowościami:
- A wiesz... mama ma pióro od Pawła - chwali się przywierając do taty.
Tata natychmiast budzi się ze zmęczenia i z rąk wprost na psa wypada mu teczka.
- Taaaakkkkk? A od jakiego Pawła? Pióro... ? - docieka z odpowiednią ilością zazdrości w przełyku.
- No pióro, taakieeee piękneee - Lola rozkłada zamaszyście ramiona i opada bezwładnie co znacznie utrudnia jej utrzymanie i w końcu tata stawia ją na ziemi.
- Pokaż mi... a gdzie ono jest, a kim jest Paweł, a to ciekawe hmmm... - myśli maszerując z czapką na bakier za trzyletnią córką, która jest szczęśliwa, że wygrała tatę dla siebie.
- No tuuuuuu, nie widzisz, to jest pióro od Pawła, a Charlie mówił, że Paweł jest ptakiem - rozwija myśl ściskając za rękę tatę wpatrzonego w pióro od pawia, które podarował mi osobiście na Walentynki, bo tulipanów jeszcze podobno nie było.


Wasza wmieszana w intrygę z piórem Pawła