2010-03-09

Kobieta kobiecie nierówna


Emma Bovary - „Pani Bovary” Gustav Flaubert
„Nigdy pani Bovary nie była tak piękna jak w owym czasie, piękna tą niewymowną urodą, która daje radość, entuzjazm, powodzenie, a która jest tylko harmonią między temperamentem a okolicznościami zewnętrznymi. (…) przeżycia miłosne i wiecznie młode złudzenia rozwinęły ją stopniowo, jak nawóz, deszcz, wiatr i słońce rozwijają kwiaty; toteż zakwitła wreszcie w całej pełni swe natury.”
Magdalena Brzeska - „Emancypantki” Bolesław Prus
„Istotnie była podniecona. W jej duszy zapłonął nowy a piękny cel:zastąpić matkę i siostrę opuszczonemu człowiekowi – zbudzić geniusz do lotów… Madzia nawet przypomniała sobie kilka romansów i kilka poezyj, których treścią było to, że kobieta może albo natchnąć, albo zamordować geniusza. Jeszcze nigdy stanowisko kobiety nie wydawało się Madzi tak wysokim i nigdy tak dumną nie była z siebie jak w tej chwili. Co tam stowarzyszenie kobiet, pensja w Iksinowie albo szkoła przy cukrowni!… Geniusza uratować dla ludzkości to cel!… A jak rzadko podobne zagadnienia nastręcza się kobietom!”
Anna Karenina - „Anna Karenina” Lew Tołstoj
„Gdyby ją kochał, doceniałby cały ogrom jej cierpień i wyzwoliłby ją od niego. Jego winą było, że mieszkała w Moskwie zamiast w majątku; nie potrafił zagrzebać się na wsi tak, jak ona tego pragnęła; potrzebował towarzystwa i stąd wytworzył się ten straszny dla niej stan rzeczy. Wroński zaś nie chciał nawet zrozumieć, jak jej z tym było ciężko. A poza tym także rozłączenie jej na zawsze z synem było jego winą.”
Izabela Łęcka - „Lalka” Bolesław Prus
„Ciekawym zjawiskiem była dusza panny Izabeli. Gdyby ją kto szczerze zapytał:czym jest świat, a czym ona sama? Niezawodnie odpowiedziałaby , że świat jest zaczarowanym ogrodem , napełnionym czarodziejskimi zamkami, a ona - boginią czy nimfą uwięzioną w formy cielesne.  Panna Izabela od kołyski żyła w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, – ale nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadała ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto.
Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez całe miesiące kładła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy.”
Madame- „Madame” Antoni Libera
„Dyrektorka nastała stosunkowo późno – gdy kończyliśmy klasę dziewiątą– i uczyła francuskiego. Była to trzydziestoparoletnia, nader przystojna niewiasta, która w zasadniczy sposób odbija od reszty nauczycieli – szarych, zgorzkniałych, nudnych, w najlepszym razie nijakich. Chodziła elegancko ubrana, wyłącznie w garderobie produkcji zachodniej (to się widziało od razu), miała wypielęgnowane ręce, zdobione gustowną biżuterią, i bił od niej odurzający zapach dobrych, francuskich perfum. Jej twarz pokrywał zawsze starannie zrobiony makijaż, a głowę wieńczyły lśniące,kasztanowe włosy, przycięte krótko i zgrabnie ułożone ponad długą, wysmukłą szyją. Trzymała się prosto, miała nienaganne maniery, a przy tym ciągnął od niej jakiś mrożący chłód.                                                                       
Piękna i zimna, wspaniała i nieprzystępna, dumna i bezlitosna – istna Królowa Śniegu”.

Klarysa- „Pani Dalloway” Virginia Woolf
„Miewa śmieszne uczucie, że jest niewidoczna, niedostrzegalna, nikomu nieznana; bo nie czeka ją już małżeństwo, nie czeka macierzyństwo, nie ma nic, jest tylko ten dziwaczny i jakby uroczysty pochód z tłumem przez Bond Street, jest tylko pani Dalloway, nawet już nie Klarysa, jest tylko pani Ryszardowa Dalloway”.

Małgorzata- „Mistrz i Małgorzata” Michaił Bułhakow
„Ukochana mistrza miała na imię Małgorzata. Wszystko, co opowiadał o niej nieszczęsnemu poecie, było zresztą prawdą. Opisał swą ukochaną wiernie, Małgorzata była piękna i mądra. I jeszcze jedno trzeba tutaj dodać – można stwierdzić z całym przekonaniem, że jest wiele kobiet, które nie wiem co dałyby za to, aby zamienić się z Małgorzatą. Trzydziestoletnia bezdzietna Małgorzata była żoną wybitnego specjalisty, który w dodatku dokonał pewnego odkrycia o ogólnopaństwowym znaczeniu. Jej mąż był młody, przystojny. Dobry i uczciwy i uwielbiał żonę. Małgorzata zajmowała z mężem całe piętro pięknej willi stojącej w ogrodzie przy jednej z uliczek w pobliżu Arbatu. (…)
Małgorzacie nigdy nie brakowało pieniędzy. Mogła kupić wszystko, na co miała ochotę. Wśród znajomych jej męża było wielu interesujących ludzi. Małgorzata nigdy nie dotknęła prymusa, nie zaznała udręk wspólnego mieszkania. Słowem … czy była szczęśliwa? Ani przez chwilę! Odkąd mając lat dziewiętnaście wyszła za mąż i trafiła do tej willi, nie zaznała szczęścia. O bogowie, o bogowie moi! Czegóż jeszcze brakowało tej kobiecie, w której oczach jarzyły się nieustannie jakieś niepojęte ogniki?Czegóż więcej trzeba było tej leciutko zezującej wiedźmie, która wtedy, na wiosnę, niosła bukiet mimozy? Nie wiem, nie mam pojęcia. Mówiła zapewne prawdę – potrzebny był jej on, mistrz, a nie żadna gotycka willa ani własny ogródek, ani pieniądze. Mówiła prawdę – ona go kochała”.
Emilia- „Kobieta zaklęta w kamień” Marta Fox
„Emilia czasem popadała w stany, które nazywała „mistyką na własny użytek”. Lubiła wierzyć, że prócz codzienności, prócz politycznych przepychanek, małości jest także świat idei, ducha, uniesień, niewytłumaczalnych w racjonalny sposób.
(…)Dzisiaj potrafię się już zatrzymać. Stanąć nagle w środku miasta, w kuchni, przed obrazem, przed wierszem. Trwać tylko w tym. Słyszeć swój środek. Nie zmagać się ze swoimi demonami teatru, ze swoim „teatrem codziennego życia”. Chcę, aby moje życie było interesującą sztuką, jak w wierszu Anne Sexton. Dlatego brnę dalej, choć czasami słyszę gwizdy”.
Hania- „Dziewczyna z zapałkami” Anna Janko
„W moim ciele mieszka skurczona, napięta istota, która nie wie, czym jest i co ma robić. Nie uskrzydla jej ani miłość, ani wolność, ani poezja. Ona patrzy ze mnie przez okienka oczu, potem przez okna domu i potem przez błękitne przezroczyste tafle nieba, tam, gdzie się mieszczą boskie stajnie Platońskich idei. Niechby mnie ta Wzorcowa Doskonałość zabrała z tego przedszkola bytu, bo ja się już niczego nie nauczę… Przepadło aktualne wcielenie. Po prostu pudło, nie wyszło, trzeba wracać do Najwyższego Paradygmatu, przebrać się w inną sukienkę ciała i zaczynać jeszcze raz, gdzie indziej, z innymi ludźmi”.

Niezliczona jest ilość kobiecych wcieleń ...