2010-02-06

Spacerkiem po uśmiech

 

 

 

Dzieci zawsze mają sposób, żeby przywrócić mi uśmiech. Wybraliśmy się na spacer,a skończyło się na mini kuligu. Koniem byłam oczywiście ja. Na pierwszych saniach ciągnęłam 15kg kobiecej wrażliwości na mróz, a na drugich 35kg chichotów i bryłę śniegu zebraną z boku drogi. Łącznie 50kg plus sanie. Poczułam się jak dziki mustang. Ale najwyraźniej tego mi było trzeba.
A teraz nie mogę zasnąć, bo nogi mi zwariowały. Na blogu Kot w butach znalazłam pewien filmik i właśnie pies się na mnie obraził, bo spać nie może.
Ten człowiek zjeździł kawał świata, wymyślił swój tupot zwinnych nóżek i sprawia, że nie można się nie uśmiechnąć na jego widok :)
Zawsze powtarzam, że trzeba w życiu mieć pasję. Nawet jeśli wydaje się ona innym nazbyt szalona ...


Roztańczony Matt Harding - klik na weekend