nutella ze śliwek
|
dziękuję Ewciu :) |
Nadeszła
jesień. Zmusiła mnie do założenia skarpet i opróżnienia
słoiczka z nutellą ze śliwek w dwa dni. Cytryna schodzi siatkami.
Miód słojami. Książki stosami. Znowu więcej czytamy, uczymy się,
więcej dziur w dresach robimy i więcej budyniów gotujemy. Charlie,
ten maleńki Charlie, prawie mnie przerósł. Piąta klasa
zobowiązuje mamo do innych zwyczajów. Ale kiedy jest już w
domu, kiedy opuści tłum innych wysokich, to tyle jeszcze ciepła z
niego wynika, tyle wspólnego. Nie wiem na jak długo jeszcze, ale
cieszy mnie to jeszcze. A niespełna sześcioletnia Lola jest u
szczytu radości, nie nadążam za nią, ma pasje do wszystkiego.
Zaczęła piętnastominutowe lekcje pianina, zarażona brata
zdolnościami i za wszelką cenę pragnie nauczyć się czytać.
Oczywiście koniecznie w warkoczach ala Pipi. Więc składamy
słowa codziennie zamiast składać ubranka od lalek. Daję jej wybór
niczego nie wymagając, ale kiedy widzi mnie codziennie z książką
mam świadomość tego, że coś narzucam własnym zachowaniem.
Wielki wpływ mamy na swoje dzieci, trzeba mieć to na uwadze, bo
widzi się zazwyczaj jedynie te plusy podchwycone.
Kiedy ja tak szybko
jeżdżę samochodem i mało sypiam.