2011-02-25

Mróz jest dziki, mróz jest zły



Żadnych zmian.
Frotowe skarpety na noc i okład z psów na szyję.
Nadal -13 o poranku. Trzęsawisko.
Przemarznięte przewody senne. Czysta biel na śniadanie.
Gorące kakao.
Kruchość w każdej przestrzeni. Pod stopami i w ustach.
Dzieci przeciągają wstawanie. Psy nie wstają.
Niczym pingwiny toczymy się do samochodu.
Noski eskimoski.
Zdrapki, łapki, pułapki.
Para z ust, rysunki na szybach.
Powrót, żyjemy, psy w końcu wstają.
Nagminne lenistwo filmowe... Zemsta Futrzaków, Marmaduke, Hachico, Woody Allen w trzech odsłonach. Pani Dalloway w wannie, w towarzystwie owoców w czekoladzie.
Przytulanki, kocanki, karaluchy pod poduchy.
dobranoc
- 13 o poranku...
Nic nie trwa wiecznie.
Może w końcu tej nocy zapamiętam sen.
Gorące deski tarasowe pod stopami i bukiet niezapominajek.