2010-01-11

Elja

Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu w naszym domu jest wyjątkowo głośno. Ściany śpiewają, dywan chichocze łaskotany dziecięcymi stopami, schody tupią od dotyku gumowych spodów pantofli, a kanapa piszczy kiedy ktoś się w nią wtula.
Jakby tego było mało Lola na swoje trzecie urodziny została mamą (co za tym idzie ja babcią) i mamy w domu niemowlę. Delikatne, czułe i wymagające stałej opieki... Babci oczywiście. Przewijam zatem ponownie pieluszki, zmieniam ubranka i staram się zrozumieć interaktywne dziecko, które ssie samo smoczka, zaczyna chrapać, po czym budzi się zalewając się prawdziwymi łzami i chce być noszone.
Dziecię Loli nazywa się Elja. Nie wiem czemu Elja, może dlatego, że ulubione słowo Loli to Empi (czyli metka, która od urodzenia zastępuję jej przytulankę). Ja nie mam nic przeciwko, bo od Empi, blisko do Empik, co mnie nawet raduje.
Zatem Lola do snu prosi teraz Empi i Elję, którą wcześniej ja muszę na rękach uśpić , po czym ukradkiem włączam na noc pozycję Off, co bym dziecięciu w nocy smoczka nie musiała podawać.
Przed chwilką dowiedziałam się, że Elja jedzie z nami na wakacje. Bierze wózek, swój różowy terenowy samochód, leżaczek i walizkę z ubrankami.
I podobno chce siedzieć na fotelu z przodu, bo nigdy jeszcze w Toskanii nie była.

 
( na szczęście Bałwan Orlando stwierdził, że mimo miłości do włoskich kapeluszy nie jedzie :)

Wasza już babcia
Virginia