2010-12-13

Zamieć kontra Woolf


Czasem wydaje mi się, że ja to nie ja. W wielu sytuacjach przeczę sama sobie. I tak na przykład nie znoszę jazdy samochodem w złych warunkach pogodowych, po prostu się boję, szczególnie po ostatnim karambolu na trasie S1, którą często jeżdżę, gdzie zderzyło się siedemdziesiąt, a może nawet więcej samochodów. Ciągle mam przed oczami samochód na czeskich rejestracjach, dziecięcy fotelik na tylnym siedzeniu i wiek tego młodego ojca, na którego czekała w domu rodzina. Myślę o swoim bezpieczeństwie na Nich, dla mojej rodziny. Nie wyobrażam sobie wyjść i nie wrócić.

Uwielbiam jazdę samochodem, szczególnie sama, bo to jak ukrycie się w drewnianym domku na drzewie, tajne przejście z chaosu w krainę relaksu, wolnych myśli, wyciszenia. Nikt do mnie nie mówi, mogę w końcu zająć się sobą, zatęsknić, pomarzyć, podjąć ważne decyzje.
Dziś miałam wypełniać orzeszki, ozdabiać babeczki, spędzić kolejny dzień w bezpiecznej kuchni... miałam o poranku wsunąć stopy w ciepłe papucie i zrobić jajecznicę. A wylądowałam o dziesiątej na trasie autostrady A4 i próbowałam dojrzeć w paskudnej zamieci światła samochodu przede mną.
Spełniłam swoje marzenie, a właściwie dwa. Pokonałam strach, w koszmarnych warunkach pogodowych dojechałam 150km do Krakowa na wystawę Grupy Bloomsbury i w jeszcze gorszych warunkach wróciłam... Szczegóły jutro, bo jeszcze muszę pochować gotowe już ciasteczka do pudełek. Nie wiem czy jestem tak dobrze zorganizowana, czy tak oszalałam na punkcie Woolf? Pięć godzin jazdy, po to by przez godzinę przybliżyć się do niej jeszcze bardziej... Chyba jednak oszalałam :)

W dodatku tankując samochód w drodze powrotnej, trafiłam na stacji benzynowej na film "Godziny" w promocyjnej cenie. Miałam wrażenie, że ktoś mi go tam specjalnie podrzucił, no bo jak to zjawisko inaczej wytłumaczyć.  Widział ktoś kiedyś filmy na stacji? Bo ja pierwszy raz. Oczywiście, że kupiłam. Oczywiście, że już jeden mam. Ale stwierdziłam, że po takiej intensywności jego przetwarzania pewnego dnia zostanę bez i dobrze będzie móc w wieku pięćdziesięciu lat otworzyć ten zapasowy, zakupiony w drodze powrotnej z wystawy poświęconej Virginii Woolf i Grupie Bloomsbury. 

Nie wiem jak jutro wstanę do pracy... Budzenie proszę na 6.00.
Dobranoc

p.s Obiecane kilku osobom przepisy na ciasteczka zamieszczę jutro. Słowo honoru. Nie będzie to w Wigilię, ani za rok :)

A może by tak się w ogóle nie kłaść? Po co? Jeszcze muszę głowę umyć i poczytać, to już pierwsza się zrobi... No dobra, dobra, położę się na pięć godzin.
Dobranoc. Psy na noc. A ciasteczka pod klucz.