2009-10-16

3, 2, 1... start

W minioną sobotę rozpoczęłam intensywny bieg do mety, na której wystrzelą ostatniego października fajerwerki w trzydziestu kolorach, trzydziestu różnych motywach i w trzydzieści stron świata.
Była to impreza przedpremierowa z dwójką moich wieloletnich przyjaciół, którzy do owej mety już kilka dni temu dobiegli.
A zatem potrójna 30 - tka przy klubowej muzyce lat 90- tych !!!
Były torty, piękne kwiaty, prezenty, pozowanie do zdjęć, dedykacje, pląsy i popisy bioder żądnych całonocnego szaleństwa. Ale były też przypadkowe wejścia do męskiej toalety(za naszych czasów męska była w obecnej damskiej), zdziwienie, że woda spłukuje się w toalecie automatycznie, nim jeszcze "staruszkowie" zdążą rozpiąć spodnie, bądź podciągnąć kiecki... upadki z krzeseł, potknięcia, postrzały, nietolerancja alkoholu, zdarte pięty, nietrzymanie równowagi, nienawiść do zbyt wysokich dawno nie używanych obcasów i  postępująca skleroza .
Czyli wszystko to co na imprezie 30 latków być powinno...
Na szczęście wszyscy przeżyli, a lokal nadal stoi w tym samym miejscu.
Tylko podobno kartkę wywiesili na drzwiach „Instrukcja obsługi lokalu dla 30 latków do odbioru w szatni”.

Do domu dotarliśmy o 4.30, co odbiło się znacząco na moich kolanach i trzy dni nie byłam w stanie normalnie się poruszać. W dodatku czekała nas nie lada niespodzianka i gdy tylko weszliśmy do domu, to przed nami stanął Charlie we własnej osobie, ale z twarzą Majka Tajsona. Tuż za nim pojawiła się zaspana babcia z miną że też za mojej kadencji opieki nad wnukami Charlie musiał się tak urządzić. Lola smacznie chrapała. W całości.
Jeszcze nigdy Charlie nie spadł z łóżka. Jednak tej nocy zdarzył się wyjątek. I to wprost na pudło z zabawkami zakończone ostrymi kantami... wydawało się, że powieka tuż pod łukiem brwiowym będzie do szycia, jednak do rana ładnie się zasklepiło.
Ale ślad po maminej 30 - tce chyba zostanie na zawsze... jednak to go nie smuciło tak, jak fakt, że babci jest strasznie przykro.
Mój kochany Charlie. Aktualnie nosi przydomek „Modre oko”.

A oto pierwsze z prezentów. Wszystkie z dedykacjami na 30 – te urodziny. Powinnam teraz zaśpiewać "Cudownych Przyjaciół mam... nanana".
A zatem uwaga… śpiewam. Dziękuję.
Oprócz książek dostałam też 30 czekolad, na każdy miniony rok życia (proszę nie liczyć, bo już troszkę dni od soboty minęło, a u mnie taki łakomy stosik się nie uchowa długo :)

 

1) "Kobieta zaklęta w kamień" - Marta Fox
2) "Flush" - Virginia Woolf
3) "Niczego nie żałuję. Życie Edith Piaf" - Philippe Crocq , Jean Mareska
4) "Pamiętniki Jane Austen" - Syrie James
5) "Mądre dzieci" - Angela Carter
6) "Posłaniec" - Markus Zusak
7) "Dzieci Ireny Sendlerowej" - Anna Mieszkowska
8) "Diego i Frida" - J.M.G Le Clezio (książka wygrana tutaj http://www.salonkulturalny.pl/, ale również ze specjalną dedykacją na 30 -te urodziny od Pana Grzegorza Kozery i Salonu Kulturalnego... dziękuję)