2013-02-01

Rupiecie Poetki, łasiczki w ogrodzie i w bólu świata obmyślanie


"W mieszkaniu Szymborskiej w najróżniejszych miejscach znaleźć można było różne dziwne przedmioty. Kiedyś zademonstrowała nam włochate prosię-pozytywkę z korbką w postaci świńskiego ogona, damską nogę z marcepanu, składaną popielniczkę w kształcie orła, wyjątkowej szpetoty poduszkę, jaką w Hiszpanii daje się nowożeńcom, i drewniany wachlarz z ręcznie malowanymi portretami generałów armii cesarza Franciszka Józefa. Innym razem miałyśmy okazję obejrzeć długopis w kształcie kości dłoni albo deskę klozetową z przezroczystego pleksi, w której był zatopiony drut kolczasty.
   - Najczęściej są to rzeczy przypadkowe, które dostałam w prezencie, ja nic "porządnego" nie dostaję, bo tylko ktoś, kto mnie nie zna, może mi podarować jakiś elegancki prezent - mówiła nam. 
(...) 
My same dołożyłyśmy do jej zbiorów: zapalniczkę w kształcie biustu z podwójnym płomieniem, przyrządzik do biczowania (kupiony nie w sex shopie, tylko w przyklasztornym sklepiku w Asyżu) oraz gumową, nadmuchiwaną wersję postaci - słusznej wielkości - ze słynnego obrazu Muncha Krzyk (kupioną w Muzeum Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku).
(...)
   - Ostatni prezent, jaki dałam Wisławie - mówiła nam Ewa Lipska - to były maleńkie popiersia Goethego i Schillera jako pieprzniczka i solniczka. Była tak zachwycona, że postanowiła nie puścić tego na loteryjkę, tylko używać zgodnie z przeznaczeniem przy przyjmowaniu gości."

Poślizgnęłam się dziś na własnej głupocie. Teraz leżę skrzywiona nieporadnie, obłożona poduchami i czytam biografię Wisławy Szymborskiej "Pamiątkowe rupiecie" Anny Bikont i Joanny Szczęsnej. Pośpiech jest przekleństwem, a jednak mu ulegam czasem. Zupełnie tego nie chcąc. Głupota sprowadza na ziemię, dosłownie, jednym ciosem w momencie kiedy gubimy rozsądek. Powinnam już wiedzieć, nauczona doświadczeniem, że bieg po dwa schody z tylko jedną sprawną w pełni kończyną sprowadza się do pozycji tragikomicznej szybciej niż to brane było pod uwagę. Kręgosłup po raz kolejny nie wytrzymał i zaciskam zęby przy każdym ruchu. Uzupełniam równowagę dużą ilością słów, herbaty z czarnej porzeczki i suszonych bananów. Mam córkę na medal, zrobiła dziś w kilka popołudniowych godzin więcej niż armia gibkich łasiczek, które przeryły nam ogród. Pocieszne zwierzątka. A mnie nawet kawa nie smakuje. Za to Wisława Szymborska bardzo. Zastanawiam się jak może wyglądać ta "wyjątkowej szpetoty poduszka".

Obmyślam świat, wydanie drugie,
wydanie drugie, poprawione
(...)