Właśnie przed chwilą skończyłam oglądać transmisję z gali wręczenia statuetki Nike, wprost z Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i powinnam iść spać, bo wstaję za sześć godzin, a nim jeszcze tutaj coś napiszę, przemyślę, i nim zniknie mi z oczu obraz niezwykle fascynującego mnie Jacka Dehnela, to się okaże, że wstaję za pięć, co może okazać się dramatem o poranku.
Mój faworyt, wyżej wspomniany Jacek Dehnel, niestety jako poeta musiał ustąpić dramaturgowi, co mnie troszkę zasmuciło, bo mocno ściskałam kciuki, ale jestem pełna nadziei, że za rok się uda. Jacek Dehnel powiedział o sobie: od wielu ludzi różnię się tym, że jestem kolekcjonerem, zbieractwo to specyficzny rys charakteru; jestem żarłoczny, co się tyczy książek, kultury, a to z kolei łączy się ze zbieractwem... i bardzo dużo myślę o śmierci... śmierć jest na tyle intensywną sprawą w naszym życiu, że nie możemy jej omijać... Lubię go. Nawet bardzo. Za tę żarłoczność, muszkę na szyi, „Lalę” i „Ekran kontrolny” też. Jednak Nagroda Nike nie była mu pisana. Szkoda.
W tym roku, ten najbardziej prestiżowy laur literacki, jakim w Polsce jest Nagroda Nike, przypadł Tadeuszowi Słobodziankowi za dramat „Nasza klasa”. Przyznam szczerze, że nawet tej książki nie miałam w rękach, przeszłam koło niej kilka razy obojętnie, bo niewiele o niej mówiono oprócz tego, że jest nominowana do tegorocznej Nike, a nie rzucam się na wszystko co nominowane, bądź nawet nagradzane, bo zwyczajnie nie mam tego w zwyczaju. Jednak kiedy przewodnicząca jury, profesor Grażyna Borkowska, odczytała laudację na temat książki Tadeusza Słobodzianka to pożałowałam swojej obojętności skierowanej ku tej pozycji.
„Nasza klasa” to dramat osnuty na historii Jedwabnego, miasteczka w województwie podlaskim, w którym to 10 lipca 1941r. dokonano mordu co najmniej 340 Żydów, przez miejscowych Polaków. Bohaterami książki są uczniowie tej samej klasy – Polacy i Żydzi – którzy żyją zgodnie, aż do czasu wybuchu wojny. Jednak po wkroczeniu wojsk, najpierw radzieckich, a później niemieckich, narastają w nich negatywne emocje, które kończą się serią gwałtów, morderstw i masowych tortur. Autor został nagrodzony nie za odwagę podjęcia trudnego tematu, ale za formę dramatu, za sposób w jaki nakreślił historię katów i katowanych, kolegów z jednej ławki szkolnej. Sam autor powiedział: napisałem Naszą Klasę z jakiegoś poczucia świadomości, że my nie jesteśmy tylko jako naród... że nie możemy przez całą swoją historię przyznawać się do tego, że to tylko nam zadawano cierpienia, ale także do tego, jak my Polacy potrafimy zadawać cierpienia.
Tadeusz Słobodzianek (1955r.)dramaturg, reżyser, krytyk teatralny. Współzałożyciel Teatru Wierszalin. Autor takich dramatów, jak „Car Mikołaj” (1985), „Obywatel Pekosiewicz” (1986) „Turlaj groszek” (1990), „Prorok Ilja” (1992), „Merlin. Inna historia” (1992), „Sen pluskwy” (2001). Laureat wielu nagród i wyróżnień, m.in. Paszportu Polityki (1993), Nagrody im.Stanisława Piętaka (1993), Nagrody Fundacji im. Kościelskich (1994). Od 2003 roku prowadzi warszawskie Laboratorium Dramatu – teatr i ośrodek badawczy wspierający współczesną dramaturgię.
Dramat „Nasza klasa”stanowi podwójną korzyść dla kultury polskiej, bo oprócz wersji książkowej jest też sztuką teatralną, która swoją premierę będzie miała 16 października na deskach Teatru Na Woli.
Żałuję, że mam tak daleko... i że zwracam uwagę na tytuły książek.