2009-08-14

"Nieznośna lekkość bytu" Milan Kundera

  

Człowiek nigdy nie może wiedzieć, czego ma chcieć, ponieważ dane mu jest tylko jedno życie i nie może go w żaden sposób porównać ze swymi poprzednimi życiami ani skorygować w następnych (...)
Nie ma żadnej możliwości, by sprawdzić, która decyzja jest lepsza, bo nie istnieje możliwość porównania. Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie, jeśli pierwsza próba jest już życiem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. Ale nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic to zawsze zarys czegoś, przygotowanie do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, to szkic bez obrazu, szkic do czegoś czego nie będzie (...)
Coś co stało się raz, jak gdyby nie stało się nigdy. Jeśli człowiek ma prawo tylko do jednego życia, to jakby nie żył w ogóle (...)

                
Z twórczością Kundery zetknęłam się przypadkowo. Jedna mama drugiej mamie, na spacerze w parku zachwalała "Dziewczynę z zapałkami" Anny Janko. I ta druga mama, żeby odwdzięczyć się za polecenie dobrej lektury, zaczęła zachwalać "Nieznośną lekkość bytu" Milana Kundery. Tą pierwszą mamą oczywiście byłam ja, bo do Janko zaglądam co drugi dzień, choćby na jedno zdanie. A tą drugą mamą była moja dawna, i obecna chyba też, koleżanka z ławki licealnej, która zmysł artystyczno-literacki zawsze miała dobry i wiedziała na lekcjach polskiego znacznie więcej niż ja wówczas miałam potrzebę wiedzieć.
I tym oto sposobem, moja Lola zajęła się noworodkiem koleżanki  i próbowała wystrzelić go w kosmos intensywnie huśtając wózkiem, a my zamiast rozprawiać o nieprzespanych nocach, ulewaniu, kupkach i o tym, o czym zwykle rozmawia się z przypadkowo spotkaną koleżanką po latach, zajęłyśmy się wzajemnym nakłanianiem do książek, które zrobiły na nas wrażenie.

Milan Kundera urodził się w 1929 roku w Brnie i od najmłodszych lat dbano o jego artystyczną duszę. Początkowo uczył się gry na pianinie, potem studiował filologię (której jednak nie skończył), grał w zespole muzycznym, ale nadszedł też czas, że uzyskał tytuł docenta i prowadził zajęcia z literatury światowej. Jego życie jednak nie należało do sielankowych, bo po sowieckiej inwazji na Czechosłowację w 1968 r. Kundera, jak zresztą większość uczestników Praskiej Wiosny, utracił prawo do wykonywania zawodu wykładowcy akademickiego, a jego książki zostały usunięte z czeskich bibliotek i księgarń i stał się tzw. "pisarzem zakazanym". Wydał jednak bardzo dużo książek, w tym napisaną w 1984 r. "Nieznośną lekkość bytu" - swoje najbardziej znane dzieło.
W 1975 r. wyemigrował do Paryża i do dziś dnia żyje tam ze swoją drugą żoną. Obecnie nie zgadza się na czeskie tłumaczenia swych książek.

"Nieznośna lekkość bytu" to książka przetłumaczona przez Agnieszkę Holland i to już na wstępie dało mi pewność, że trzymam w ręku książkę, która będzie jedyna w swoim rodzaju. Holland bowiem kocha się w kontrowersyjnych związkach międzyludzkich i czuć, że jej tłumaczenie wypływa z serca i płynie przez duszę. Mistrzowskie.
Książka ta nie należy do łatwych i momentami jest ciężko usiedzieć na tyłku, bo ma się ochotę wejść natychmiast w związek Tomasza i Teresy i zrobić w nim porządek. A burdel w nim przestraszny, w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Tomasz to czeski lekarz, nałogowy erotoman. Spotyka się z kobietami dla czystej przyjemności, po czym nie wyobraża sobie spać z kimś w jednym łóżku i myć zębów w czyjejś obecności. Do czasu... do momentu, kiedy w barze poznaje kelnerkę Teresę i zaprasza ją do siebie.
Dwa lata później Teresa jest już jego żoną, jednak Tomasz nie rezygnuje z dotychczasowego życia. Dla niego kochać się, a spać z kimś w jednym łóżku to dwie różne namiętności. Dla Teresy jednak zdrada to zdrada i zapach innej kobiety doprowadza ją skrajnego wyczerpania. Próbuje z chorobą męża walczyć. Stara się postawić na nogi notorycznie bitą miłość jaka ich łączy, bo ani On ani Ona, nie potrafią przejść obok katowanego uczucia. 
Teresa wie, że tak wyglądają chwile, w których rodzi się miłość: kobieta nie może oprzeć się głosowi, który wywołuje na zewnątrz jej zlęknioną duszę, mężczyzna nie może oprzeć się kobiecie, której dusza jest wrażliwa na jego głos. Tomasz nigdzie nie jest bezpieczny wobec przynęty miłości i Teresa musi lękać się o niego w każdej minucie, w każdej godzinie. Co jest jej bronią? Tylko jej wierność. Dała mu ją zaraz na początku, pierwszego dnia, jak gdyby zdawała sobie sprawę, że nie ma niczego innego do ofiarowania. Ich miłość jest budowlą przedziwnie asymetryczną: wspiera się na absolutnej pewności jej wierności jak ogromny pałac na jednym słupie (...)

Uwielbiam książki o miłości .. nawet o miłości tak pokaleczonej, smutnej, zagubionej. A Kundera ma niebywałą umiejętność przedstawienia tematyki związków ludzkich. Zagłębia się w psychikę i precyzyjnie określa różnice pomiędzy postrzeganiem życia przez kobiety i mężczyzn.

Wrócę jeszcze do niego. Kocham książki, w których liczba zakreślonych cytatów jest porażająca.

Pora już powiedzieć dobranoc.
A zatem dobranoc.

Wasza nocą czytająca i pisząca
Virginia