2008-11-17

Kilka słów o ptaszkach

Ostatnio zauważyłam, że coraz mniej śpię.
Czy to powód do niepokoju?
Absolutnie nie, bo właśnie dziś przeczytałam, że niejaki dr.Kripke porównał długość snu z długowiecznością i przedstawił, że ludzie, którzy śpią po 6-7 godzin żyją dłużej niż ci śpiący po 8 godzin i więcej.
Ja śpię ostatnio często po 5-6 godzin, czy zatem będę nieśmiertelna? :)
Pewnie nie i nie robię tego dla długowieczności, bo nawet nie byłam świadoma takich wyników badań, po prostu tyle snu mi wystarcza.

Może mniejsze zapotrzebowanie na sen przychodzi z wiekiem, a może mam teraz więcej do zrobienia niż dziesięć lat temu i szkoda mi czasu na sen, a może mi tego czasu zwyczajnie brakuje?
A może uciekam przed snami, w których mam nawyk bycia ofiarą? Ofiarą z różnych perspektyw. To męczące i czasem kłaść się nie chce z obawy przed kolejną wojną, końcem świata, uciekaniem w miejscu donikąd.
Podobno większość ludzi tak ma i choć nie powinnam się martwić, to jednak zastanawiam się skąd się to bierze, że nawet człowieka szczęśliwego męczą koszmary?
Czemu panuje w snach tendencja do przewyższania zła nad dobrem?
Niestety analiza snów to dość skomplikowana dziedzina, na której się zupełnie nie znam, ale dziś tak jakoś poważniej o tym zaczęłam myśleć, kiedy przeczytałam wpis na blogu Agnieszki.

Ale wracając do długości snu i rytmu w jakim on się odbywa.
Słyszeliście o takim stwierdzeniu powiedz mi o której się budzisz, a powiem Ci jakim chronotypem jesteś?
Chronotyp A to osoba, która wstaje z kurami, rano jest rześka i gotowa do działania, ale zazwyczaj nie jest w stanie dotrwać do połowy wieczornego filmu. Natomiast osoby typu B otwierałyby oczy najchętniej (i wcale nie z powodu lenistwa) koło południa, ale za to starcza im energii do pracowania późno w nocy.
A omijając te całe chronotypy to po prostu typ sowy i skowronka.
I aż się wierzyć nie chce, ale mnóstwo cech człowieka wynika z tego, którym jest "ptaszkiem" bądź bardziej naukowo chronotypem.
Cechy te są ściśle związane z naszymi genami, ale również wewnętrznym zegarem biologicznym. Okazuje się, że wpływ na to, czy zasypiamy zaraz po dobranocce czy kilka godzin przed świtem, ma wiele podstawowych czynności naszego organizmu takich jak temperatura ciała, produkcja hormonów, a nawet nastrój. Naukowcy odkryli też, że biologiczny zegar skowronków odmierza 24-godzinną dobę; organizmy sów działają zaś tak, jakby ich doba była dłuższa o trzy godziny.
Jestem zatem bardziej wydajna. Wręcz czarodziejka.
Wyciskam z doby 27 godzin :)
Bo jakby ktoś nie wiedział, jestem sową... tak mi się przynajmniej wydawało, do tego momentu ...

Idąc dalej tropem skowronków i sów...
Skowronki to ludzie charakteryzujący się porannym typem aktywności, potrafią rozpocząć pracę zaraz po przebudzeniu. Rozgrzewają się, nabierają tempa, osiągając apogeum i najwyższą temperaturę ciała koło 15.00, po to, żeby od 16.00 pomału zwijać się w kokon i zasypiać na Wiadomościach.
Psychologowie ponadto zaobserwowali, że "skowronki" są skierowani do wewnątrz, czyli wykazują introwertyczne cechy charakteru. Co za tym idzie są poważni, solidni, zrównoważeni, łagodni, ostrożni. Nie przepadają za towarzystwem, wolą spokój, refleksyjność, bierność i powściągliwość w działaniu. Czerpią energię ze świata wewnętrznego, z samotności, z uczuć, idei i wrażeń.
W przeciwieństwie do skojarzenia jakie towarzyszy nam temu sympatycznemu ptaszkowi, wg badań "skowronki" to melancholicy i flegmatycy.

Sowy natomiast bardzo powoli budzą się do życia, przed południem tkwią w pół śnie i ciężko jest im się skupić. Są ospali i niewydajni. Dopiero po południu zaczynają wykazywać większą sprawność fizyczną i psychiczną, która utrzymuje się do bardzo późnych godzin nocnych i mogą spokojnie, bez wysiłku pracować do 22.00, a nawet i dłużej. Najwyższą temperaturę ciało osiągają około 18.00, wtedy kiedy "skowronki" zabierają się już do ścielenia łóżka.
Sowy skierowane są na zewnątrz, czyli wykazują ekstrawertywne cechy osobowości, typowe dla sangwiników i choleryków. Cechuje ich towarzyskość, aktywność, asertywność i poszukiwanie doznań. Są często wybuchowi, zmienni, niefrasobliwi i mają skłonności przywódcze.

I powiem Wam szczerze, że zgłupiałam... bowiem nie do końca zgadzam się z podzieleniem sów i skowronków, na ekstrawertyków i introwertyków.
Ze względu na mój zegar biologiczny byłam pewna, że jestem sową, ale teraz to już chyba sową z ogonkiem skowronka...
Z samotności, uczuć i wrażeń czerpię chyba więcej energii, niż z przywództwa i towarzystwa innych ...nie chyba, a na pewno... co zatem z tymi ptaszkami?
W końcu jestem sowa czy skowronek?
Znacznie bardziej wolę chodzić spać o drugiej, niż wstawać o szóstej...


Ptaszki jak to ptaszki, zawsze muszą namieszać w głowach.
Ciekawa jestem jak to u Was z tymi ptaszkami jest... :)

Wasza ornitolog
Virginia