2009-08-04

Virginia w "Bluszczu" po raz drugi

                      

Jest trzeci sierpnia...
Słońce delikatnie muska nagie partie mojego ciała. Wiatr łączy pojedyncze pasma włosów w pary i uczy ich walca, a z oddali dociera do mnie dźwięk maszyny zaplatającej zboża w warkocze.
Usiadłam na chwilę przy kawie. Od pięciu dni jej nie słodzę i stwierdzam, że dopiero teraz poznaję jej prawdziwy smak. Już nie wrócę do słodzenia.

Przede mną leży sierpniowy Bluszcz. Jeszcze pachnie drukiem. Uwielbiam ten zapach. Mam świadomość tego, że właśnie zaczyna się jego życie i tak się zastanawiam jak będzie wyglądał za 20 lat... czy zżółknie ze starości, czy przesiąknie naszym domem, czy nie zaginie gdzieś w morzu zapomnienia?

Myślę, że nie. Trafi do pudełka z pamiątkami i tam się zestarzeje.
Razem ze mną i wspomnieniami o dniu dzisiejszych, kiedy to niemożliwe stało się możliwe i moje słowa spoczęły między słowami np. pani Marshy Mehran, pani Grocholi, pani Chmielewskiej, pani Kalicińskiej, pani Rybałtowskiej, pana Machulskiego i wielu innych znanych piszących
To dla mnie duże wyróżnienie... dziękuję.

 
(słowa w druku zawsze wydają mi się takie nie moje, ale te trole na obrazkach - wg projektu redakcji - całkiem mi są znajome :)


 

(a tak prezentuje się okładka Bluszcza, który jest częścią historii mojego bloga :)
 

Wasza jak zwykle w takich chwilach uskrzydlona
Virginia