Nie wiem ile czasu minęło, nawet mi się nie chce liczyć. Wieczność odosobnienia. Robiłam kilka podejść, ale za każdym razem odwracałam się od klawiatury chwytając za długopis i mój jarzębinowy notes na gumkę. Jak Wiesław Myśliwski w czytanej aktualnie przeze mnie książce "Ostatnie rozdanie". Wydaje mi się, że pewne myśli nie są w stanie wyjść dalej poza moje wewnętrzne przeżycia. Nikt lepiej niż ja sama się z nimi nie upora. Stąd to milczenie. W moim przypadku bywa ono remedium. Jeśli w ogóle na śmierć dostępne jest jakiekolwiek remedium. I nie jest tak, że nie było szczęścia w międzyczasie, ojjj sporo go, jednak coś mnie w tym szczęściu ograniczało. Pamięć. Vis maior.