2011-07-26

"Pamiętnik Blumki" - picture book Iwony Chmielewskiej


Coraz głośniej jest o Januszu Korczaku, prawdopodobnie dlatego, że w przyszłym roku obchodzić będziemy 70. rocznicę jego śmierci oraz setną rocznicę uruchomienia Domu Sierot dla dzieci żydowskich, założonego przez Janusza Korczaka i Stefanię Wilczyńską. Czy zatem rok 2012 zostanie ogłoszony rokiem Janusza Korczaka? Z niecierpliwością wyczekuję potwierdzenia, i z przyjemnością obserwuję autorskie i wydawnicze przedsięwzięcia przypominające czytelnikom osobowość Janusza Korczaka. Niedawno nakładem wydawnictwa W.A.B., pióra Joanny Olczak-Ronikier wyszła "Próba biografii", której jeszcze nie  przeczytałam, ale już zaczęłam i wiem, że ważna to dla mnie będzie książka. Ucieszyła mnie też informacja o tym, że w październiku tego roku na Targach Książki w Niemczech, we Frankfurcie, odbędzie się premiera nowej książki wspaniałej ilustratorki i autorki Iwony Chmielewskiej pod polskim tytułem "Pamiętnik Blumki". Miesiąc później, w listopadzie, wydawnictwo Media i Rodzina prawdopodobnie premierowo (jeśli zdążą) wystawi tę książkę na swoim stoisku na Tragach w Krakowie.

Miałam to szczęście i przyjemność, uczestniczyć w spotkaniu z Iwoną Chmielewską z Cieszynie w ramach Festiwalu Kręgi Sztuki. Zainteresowanie było niewielkie, ale też reklama słaba, i dlatego na pierwszą część wykładu "Fenomen picture booka" nie zdążyłam, ale za to dzięki uprzejmości Visell dotarłam chociaż na część drugą "Jak tworzę picture book".
Co to zatem jest picture book? Niewiele o nim w Polsce słychać, podczas gdy na świecie znany jest już od lat sześćdziesiątych. Tworzy się ich bardzo dużo, podejrzewam z różnym skutkiem, jak wszystkie książki nie do końca poprawnie umieszczone w przestrzeni literackiej. Bo takim właśnie błąkającym się "tworem" jest picture book. Jak powiedziała pani Iwona " wisi w przestrzeni, w której nikt się do niego nie przyznaje". W wywiadzie na stronie Edupress Elżbieta Kruszyńska zapytała:
E. K.: Po czym możemy rozpoznać picture book, wchodząc do księgarni? Czy można określić jakieś cechy gatunkowe tego typu utworów?
I. Ch.: W Polsce – w przeciwieństwie do innych krajów – nie ma opracowań teoretycznych na temat picture book. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, kto ma się zajmować jej badaniem: czy literaturoznawcy, czy artyści plastycy, a może kulturoznawcy, historycy sztuki, czy też pedagodzy (z uwagi na ich przesłanie wychowawcze). Picture book jako materiał daje wiele możliwości i otwiera przeróżne ścieżki badawcze. Jest to książka ikonolingwistyczna, w której tekst i obraz pełnią zwykle równorzędną rolę. Czasem wiodącą funkcję pełni obraz, zaś krótki, kilkuzdaniowy tekst jest właściwie pretekstem do zbudowania opowieści na podstawie obrazu. Tekst nie może być zbyt „pokazujący”. Jeśli szczegółowo opiszesz sytuację, to co pokażesz na obrazie? Tekst trzeba ociosać ze zbędnych słów, maksymalnie go uprościć, a słowa, których nie ma, pokazać na obrazie. Tekst w picture book jest bez obrazu w pewnym stopniu nie do odczytania, nie funkcjonuje autonomicznie, ponieważ rozwiązanie opowieści znajdujemy dopiero w obrazie. Podobnie z obrazem – sam jest niepełny. Dopiero związek tych dwóch płaszczyzn, spójność obrazu i tekstu daje nam picture book.

Zafascynował mnie ten "twór", choć to słowo mi zupełnie nie pasuje. Dla mnie picture booki Iwony Chmielewskiej to sztuka powiązana ze słowem. Nie żadne tam książki z obrazkami, na jakie wyglądać mogą na pierwszy rzut oka dla przeciętnego czytelnika tradycyjnych książeczek dla dzieci. Te są przemyślane, pobudzające i tak jak "Pamiętnik Blumki" wzruszające. Prosto zobrazowane, ale posiadające niezwykłą głębię, jakby tworzone były warstwami. Z każdym powrotem do nich odkryć można kolejny przekaz, bądź stworzyć go samemu. To czego nie widzi autorka, być może widzi czytelnik. I na odwrót. Wyobraźnia szaleje, wznosi się ponad obraz, podpierając słowem. Wydawać się może, że dla dziecka to wszystko jest nie do pojęcia, a to mylne stwierdzenie. Dziecięca wyobraźnia jest jeszcze bardziej otwarta, chłonie wszystko co nowe i wyłuskuje to co zatrzymać chce na dłużej. Nie należy ograniczać umysłu dziecka, oceniając go z góry, jako niezdolny do zrozumienia bardziej artystycznych obrazów. Sama się nieraz już o tym przekonałam. Moje dzieci uwielbiają książki typu "Gdzie jest moja siostra" Svena Nordqvista (notabene wyrzuconą z biblioteki na wyprzedaż za 4zł).
Przed spotkaniem z panią Iwoną Chmielewską byłam z moją czteroletnią córką na wystawie obrazów z książek Iwony Chmielewskiej wydanych w Korei. To tam autorka zdobyła znacznie większą popularność niż w Polsce. Lola tak długo stała nad obrazami pani Iwony, że o mało nie spóźniłyśmy się na spotkanie. Musiałam ją podnosić kilkakrotnie, przyglądała się szczegółom z bliska, śmiała się głośno, milczała, zadawała pytania. Oczywiście nie wszystkie ilustracje były dla niej zrozumiałe, ale nie ominęła żadnej. Najdłużej zatrzymałyśmy się przy ilustracjach do "Myślącego alfabetu" i "Myślących cyfr".

"Thinking ABC" - "Myślący alfabet", Wyd. NONJANG , Pbl. Seul 2006r.

Wciągający ten alfabet...

"Thinking 123" - "Myślące cyfry", Wyd. NONJANG 2007 r.

"Thought" - "Myśl", Wyd. NONJANG 2004 r.


Więcej zdjęć "Myślącego Alfabetu" można zobaczyć tu


"Pamiętnik Blumki" Iwona Chmielewska zaczęła tworzyć w styczniu tego roku. Jak poinformowała nas na spotkaniu, przeczytała wszystkie książki o Korczaku, a także jego książki i pisma pedagogiczne. Pojechała również do Treblinki. Z wiadomych powodów, by stanąć bliżej tej historii, którą opisać i zobrazować zaplanowała. Akcja książki dzieje się w sierocińcu, tym historycznym przez Korczaka założonym. Tytułowa Blumka  to dziewięcioletnia dziewczynka, która za pośrednictwem zapisków w pamiętniku przedstawia czytelnikowi dwanaścioro dzieci przebywających z nią w domu doktora Korczaka. Sama jednak nie wie czemu tylko dwanaścioro skoro było ich tam dwieście. Za pośrednictwem tych dzieci poznajemy ich codzienność,  zwyczaje panujące w domu - dzień dobrych uczynków, dzień pierwszego śniegu. To fikcyjna opowieść jak przyznała pani Iwona, nigdzie nie doszukała się by któreś dziecko pisało taki pamiętnik, i co więcej czy jakiś przetrwał, ale przecież pisać mogło. Prawdziwy jest stosunek Janusza Korczaka do dzieci, jego metody wychowawcze, szacunek i stawianie dziecka na równi z dorosłym. Autentyczny jest też fragment, w którym Staś za plusy zebrane za dobre zachowanie, poleciał z panem doktorem samolotem nad Warszawą.

Sporo w tej książce szczegółów, łamigłówek, wyjść poza obraz, i ponownego spotkania się na następnej stronie. Obraz często mentalnie nie pasuje to tekstu, co jest zamysłem autorki, jak i samej specyfiki picture booków. Obrazy mają z założenia stanowić kolejne obrazy - po tekście. Zachęca to do interpretacji, których warto doszukiwać się niezależnie od zamysłu autorki. Gwiazdy śniegu są jak gwiazdy Dawida, pszczoła jest symbolem pracowitości, ale zarazem też śmierci; schody z  książek - wiadomo jest dokąd zaprowadzą dzieci; ryby upchnięte w puszkach , sen o wolności. A Blumka to kwiatuszek. Sama podlewa niezapominajki... "bo pamiętnik jest po to, żeby nie zapomnieć".

"Pamiętnik Blumki" - wydanie polskie ukaże się  jesienią wydawnictwem Media i Rodzina


"Bo pamiętnik jest po to, żeby nie zapominać"

Polecam też tutaj zajrzeć.