2009-04-16

Chwilowo się kręcić przestałam

Przegrałam. Poddaję się. Pójdę na kolanach do Częstochowy tylko niech ktoś wymieni mi kręgosłup. Na lepszy model. Najlepiej od zaraz, albo nawet od wczoraj.
Stary się już nie nadaje do niczego, strasznie boli, nie pozwala w nocy spać i zastrajkował na dobre. Do strajku namówił też lewą nogę i prawą rękę. Oflagowały się mendy i drętwieją, tracą siły w najmniej odpowiednich momentach.
Jak tak dalej pójdzie to niedługo moje dzieci będą matkę trzydziestolatkę na wózku pchać... jasny gwint nie poddam się... słońce świeci, jabłonie kwitną, taras mam prawie gotowy... chcę mieć siły na grę w piłkę, jazdę na rowerze i skakanie w gumę z Lolą. A tymczasem, żeby wykonać proste czynności muszę nafaszerować się lekami jak indyk warzywami na boże narodzenie.

W przyszły czwartek mam wizytę u lekarza.

I nie ma drogi panie, że dwie minuty, stówę na stół, do widzenia, następny.
Ja chcę wiedzieć co mi jest i co mi będzie.
... tak proszę pana, mam to genetyczne odziedziczone po babci, prababci i praprababci.. tak, chodziłam na szpilkach mimo, iż nie mogłam... tak, nosiłam kilka lat ciężkie kartony wypchane po brzegi kosmetykami, bo byłam głupia i myślałam, że mnie genetycznie ominęło.. tak, mam w domu dwa misie koala i oby dwa wisiały na mnie dosyć długo, a ja nie miałam sumienia odrywać ich od matki... tak, lubię szaleć z dziećmi i skaczę ukradkiem, jak sąsiedzi nie widzą, na trampolinie wysoko ku niebu i śmieję się głośniej od moich dzieci... a podobno śmiech to zdrowie.
Tak, chcę być zdrowa i nie chcę już przeżywać bóli porodowych lędźwiowych co miesiąc wraz z przyjazdem troli. Tak, będę już grzeczna i pracę w terenie zamieniam pomału na pracę siedzącą. Wdrażam się, szkolę, i od nowego roku myślę, że starą pracę na nową będę mogła zamienić. Poniekąd z konieczności. Poniekąd z wyboru.
To tyle skargi na dzisiaj...

A ze spraw przyjaznych mojej duszy, doczekać się już nie mogę na Światowy Dzień Książki. Przeglądam wszystkie możliwe księgarnie internetowe i porównuję oferty specjalne jakie na ten dzień proponują. Empik na przykład daje 3 książki, a płaci się za 2.
Oferta podlega wielokrotności, więc lepiej żeby mi ktoś kartę odebrał tego dnia, bo mogę wpaść w dziki szał, a że nosić mi nie wolno, to z taczkami tam wparuję :)
Ale aż się chce zasiąść w wiklinowym fotelu na nowym tarasie, który wygląda jak molo prowadzące do morza ... zatopić się w lekturze, usta zanurzyć w ciepłej kawie, po czym usłyszeć po kilku linijkach ....mamooo, chcem się uśtać, mamooo chcem do piasiu, mamooo mam siusiu, mamooo chcem skakać ... mamooo, mamoo, mamoo .

Czym byłby dzień bez dzieci?
Byłby ciszą.
Czy chcę tej ciszy?
Jeszcze nie teraz.

p.s bardzo wszystkim dziękuję za życzenia świąteczne, zarówno te na blogu jak i na skrzynce mailowej.

Dobrej nocki