2008-04-18

Luksus w Lexusie

Od jutra będę żyła w luksusie jakiego do tej pory nie miałam. Będę wozić swój zgrabny tyłeczek wypasionym Lexusem RX 350, zaciągać się cienkim Davidoffem i zasłaniać twarz wielkimi okularami przeciwsłonecznymi.
Na lunch udam się do najdroższej restauracji w centrum mojej ogromnej metropolii. Zamówię opiekaną cukinię zalaną sosem beszamelowym z nitkami polędwicy "ala szpaner" i krabami "ala cwania", do tego deser...zapiekaną w sosie pistacjowo orzechowym gruszkę z wiśnią nasączoną likierem na czubku i butelkę Chateau Petrus, najdroższego wina na świecie.
Z nogą założoną na nogę będę się delektować smakiem i kokietować rzęsami jak płetwy wieloryba potykających się wiecznie kelnerów.
Potem udam się na zakupy, Laurent, Vuitton, Karan, Ferre, sukienki, szpilki, bielizna i perfumy w których urządzę sobie wieczorną kąpiel z dodatkiem zielonego Johny Walkera przez słomkę.
W drodze powrotnej wstąpię zrobić się na mulatkę, taką wypasioną na trzydzieści minut, przykleję tipsy, wstrzyknę dawkę botoxu ,wycieniuję włosy i poddam się odsysaniu tłuszczyku z lewego bioderka. Zamówię na lipiec rejs statkiem po Morzu Śródziemnym od Wenecji po Stambuł, na sierpień Malediwy, a na Sylwestra Aspen.
I tak minie mi dzień w pracy.....

Zadzwonił budzik, a ja spadłam z łóżka w panice szukając swoich kart kredytowych....życie to nie sen....na szczęście !!!!

Bo nie cierpię krabów, ostatnio też zakupów, mam chorobę morską i panicznie boję się latać :)

Miłego dnia moje kochane  blogerki (i blogerzy). Zmykam w objęcia Morfeusza, bo czeka mnie dziesięć godzin pracy.