2009-02-06

S.O.S. Panika!!!

Śniła mi się dziś inwazja kosmitów. Przylecieli statkiem kosmicznym w kształcie piramidy egipskiej i ... proste. Porwali mnie.

Od rana próbuję się zmobilizować do zadań domowych, o pracy nie wspomnę, bo wypada mi nawet długopis z rąk. Wszystko tak szybko się dzieje, a ja przy tych emocjach niczym nakręcony bączek kręcę się w tym samym miejscu. Ale się zrobił ambaras :)
Ja, Virginia, zamieszkująca daleką galaktykę, inaczej zwaną wsią na zadupiu, ruszam 12 lutego do wielkiej Warszawy na uroczystą galę rozdania tytułów Blog Roku 2008. To tam z ust Oliviera Janiaka padnie kto owe nagrody otrzyma.
Czy się stresuje? Ależ skąd :) Wcale, a wcale.
Oczyma wyobraźni widzę jak zmierzam krokiem posuwistym na nie moich nogach w stronę sceny i łamię po drodze nieużywany dwa lata obcas, bądź zaplątuję się w kreację, której jeszcze nie mam.
Dobra... panikuję... nie ukrywam tego, że przerosło to moje najśmielsze oczekiwania, a biorąc pod uwagę, że śmiałość moja jest daleko w lesie, to może być ciekawie.

Dzieci moje kochane widząc strach w oczach matki zawisły na mnie w ramach wsparcia. Lola od rana każe się całować w rączki, bo chowa sobie całusy do kieszonki na potem. Charlie z wybitym palcem wskazującym potrzebuje mojej pomocy nawet w toalecie, ale aktualnie koniecznie muszę zabrać udział w konkursie jaki urządzają, a zatem się żegnam ... idę położyć sobie szklaną kulkę na łyżce i w ramach odprężenia zrobię kilka rund po pokoju. Dziwne zasady, wygrywa ten, któremu kulka spadnie pierwsza.
Druga Połowa dzwoni co pięć minut czy żyję... a ja chyba nie żyję... ja śnię. I w dodatku nie oddycham.

Wasza z kołatką zamontowaną u progu serca
Virginia